-To było chamskie z twojej strony. Wylać jej na białą
sukienkę sok pomidorowy… I to bez powodu…- rzucił głos za mną.
Wypuściłam głośno powietrze. Wiedziałam dokładnie kto to.
-Nie bez powodu. Nazwała mnie zazdrosną suką- wyjaśniłam,
krzywiąc się lekko i wzięłam do ręki szklankę z Wiski. Pociągnęłam spory łyk.
-Nazwała cie suka dopiero gdy zniszczyłaś jej sukienkę i
resztki reputacji- w głosie tym kryła
się pretensja.
Zagotowało się we mnie. Serce zaczęło bić w rekordowym
tempie, a oddech stał się nierówny.
-A co ciebie to obchodzi Jack? Nadal ją lubisz?- włożyłam w
to zdanie tyle jadu, ile tylko potrafiłam, i przekręciłam głowę, by móc
zobaczyć jego reakcję.
Wyglądał jakby dostał po twarzy, lecz szybko się otrząsnął.
Na jego twarz wpłynął kwaśny uśmiech.
-A co, zazdrosna?-
Przewróciłam oczami.
-Naturalnie Jack- zaczęłam sarkastycznie- jestem tak
zazdrosna, że zaraz się popłaczę. Nie widać?- zapytałam, znów spoglądając na
niego, i uśmiechając się ironicznie.
Jack patrzył się na mnie przez dłuższą chwilę niewidzącym
wzrokiem. Ja również mu się przyglądałam, z zaciętym wyrazem twarzy.
Piosenka się skończyła, lecz po niecałej sekundzie z
głośników zaczął płynąć „Applause” Lady Gagy. Uśmiechnęłam się krzywo.
-Musimy porozmawiać Kim- rzucił Jack, a ja powiększyłam swój
uśmiech. Gaga właśnie śpiewała : „Applause, Applause, Applause”.
-Naprawdę? Bo moim zdaniem nie mamy o czym- odpowiedziałam
słodko, i przekręciłam się na stołku w druga stronę.
Jednak on nie odpuścił. Przeszedł z drugiej strony i usiadł
koło mnie na sąsiednim stołku barowym. Przewróciłam oczami, i odwróciłam twarz
w drugą stronę.
-I tak się mnie nie pozbędziesz- odpowiedział, a raczej
wypluł te słowa.
Spojrzałam na niego.
-Skoro tak bardzo nie masz ochoty mnie widzieć, to po co tu
siedzisz?- odparłam drwiąco.
-Bo nieważne że nie mam ochoty cie widzieć. Ja musze cię
widzieć. Musze wiedzieć, że jesteś. Musze być przy tobie- rzucił od niechcenia,
jakby sam nie mógł się z tym pogodzić. Wkurzył mnie tymi słowami.
-Wybacz, nie mam ochoty rozmawiać z kimś w kim mój widok
wywołuje niechęć! To nic miłego słyszeć, że człowiek cie potrzebuje, wbrew
swojej woli, wszystkiemu- rzuciłam wściekle, szybko zgarnęłam swoja kopertówkę,
i wstałam. Z prędkością błyskawicy zaczęłam się kierować w stronę salonu.
Nagle poczułam mocne szarpniecie za nadgarstek. To Jack mnie
zatrzymał, i brutalnie obrócił w swoja stronę.
Lady gaga
śpiewała akurat : „Give
me that thing that I love (I'll turn the lights on)”
Spojrzałam
w jego oczy.
-Ta piosenka idealnie do ciebie pasuje- podsumował Jack, z
drapieżnym błyskiem w oku. Uśmiałam się krzywo.
-Naprawdę?- zapytałam. Przecież wiedział że wolałam rocka.
-Ty tez żyjesz dla braw- powiedział tonem, który trudno mi
było zidentyfikować.
Ja miałam dość. Nie dość, że nie mogłam tak po prostu się do
niego przytulić, ba, nie mogłam na niego patrzeć, to on wciąż mi się
naprzykrzał. I jeszcze był na mnie zdenerwowany! Niby za co, ja się pytam? Ta
cała szopka jest przez niego.
-Skoro jestem taka okropna, to dlaczego mnie kochałeś?-
zapytałam z pasją, i odsunęłam się od niego. Nie mogłam polegać na własnym
ciele. Zbyt pragnęłam jego dotyku.
Chłopak spojrzał na mnie wściekły.
-Kochałem? To czas przeszły? Cos się zmieniło?- zapytał, a
ja uśmiechnęłam się niedowierzająco.
-No nie wiem. Może gdybyś mnie kochał, nie zdradziłbyś mnie.
Chyba że tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś- wysyczałam, wpuszczając w te
słowa całą wściekłość, jaka mną targała.
Jack wyglądał jakby dostał po twarzy.
-Nie kochałem? Nieba bym ci przychylił. Zrobiłbym
wszystko….- zaczął, ale mu przerwałam.
-Widzisz. Sam używasz czasu przeszłego- stwierdziłam
zwycięsko.
Tego już dla Jacka było widocznie za wiele. Powoli zaczął
iść na mnie. Jednak ja się nie cofnęłam, tylko uparcie patrzyłam mu w oczy.
Miałam już dość całej tej sytuacji.
Zatrzymał się kilka centymetrów przede mną. Wystarczyło abym
stanęła na palcach, i mogłabym go pocałować. Jednak ja wstrzymywała się całą
siłą woli, aby tego nie uczynić. Mój oddech zwolnił. Nie mogłam…. Ja…
-Kim, nie wmówisz mi że już nic do mnie nie czujesz- rzucił
stary, dobrze mi znany tekst.
Moje serce biło nieznośnie szybko. Co do niego czułam?
Przecież odpowiedź była oczywista. Ale ja nie mogłam powiedzieć tego
nagłos. Jeśli mnie zdradził… Nie mogłam
mu dać tej satysfakcji. Satysfakcji, jak na mnie działa.
-Jack, zdradziłeś mnie, co mogłabym do ciebie czuć?-
zapytałam słodko, patrząc na niego spod rzęs. Chłopak patrzył na mnie. Wręcz
widziałam, jak się powstrzymuje, aby mnie nie pocałować. Wiedziałam, że
przeżywa te same katusze. Ale co mogłam poradzić?
-Jak zawsze!- powiedział, a raczej cicho krzyknął.
Wypuściłam gwałtownie powietrze.
-Jak zawsze, to ja jestem ten zły! Jak zawsze to ja wszystko
zniszczyłem. Zawsze stawiasz mnie w tej roli!- zaczął mi wyrzucać. Teraz to ja
poczułam złośc.
-A co, może to moja wina, że mnie zdradziłeś?!-
-Ale ty nawet nie próbowałaś o nas walczyć! Gdyby ci
zależało…-
-Gdyby mi zależało?! Nawet nie wiesz, co czułam, jakie
męczarnie przeżywałam, ze świadomością, że mnie zdradziłeś! Nawet nie wiesz…-
zaczęłam, lecz Jack stracił nad sobą zupełnie kontrolę.
Jednym szybkim ruchem uchwycił mój podbródek w swoje silne
dłonie i wpił się w moje usta. Całował mnie gwałtownie, zachłannie i namiętnie.
Wręcz miażdżył mi usta. Przez chwilę próbowałam się opanować. Naprawdę.
Tłumaczyłam sobie, że nie mogę. Lecz to nic nie dało. Nie mogłam z tym walczyć.
Dobrze wiedziałam, że Jack to moja bratnia dusza. Nieważne
co mi zrobi, jak bardzo mnie zrani, do jakiego stanu mnie doprowadzi. Nieważne,
jak bardzo będę go nienawidzić. Zawsze tez będę go kochać. Nie mogłam z tym walczyć. Nie chciałam.
Dlatego właśnie z pasją oddawałam każdy pocałunek. Jack
przygwoździł mnie do ściany i oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy,
uniemożliwiając mi w ten sposób jakikolwiek ruch, i jednocześnie nadal mnie
całując. Za plecami czułam zimno białej ściany. Jej twardość. Docierały tez do
mnie jakieś pokrzykiwania, wiwaty, muzyka. Jednak to wszystko dochodziło jakby
zza mgły, z innego świata. Liczył się tylko tu i teraz, wargi Jacka na moich
ustach, jego ciało koło mojego.
Całowaliśmy się naprawdę długo. Jeśli tylko oderwaliśmy usta
na choćby sekundę, by zaczerpnąć powietrza, od razu znów je złączaliśmy. Nie
mogłam tego zatrzymać. Moja cała silna wola, cały mój umysł poszedł na wakacje,
pozwalając mojemu ciału przejąć kontrolę.
W końcu jednak się od siebie oderwaliśmy. Jack odsunął się
ode mnie na kilka kroków. Obydwoje patrzyliśmy na siebie. Chłopak nadal nie zabrał rąk. Po chwili
spojrzałam na bok. Staliśmy przy samej ścianie, a kilka metrów od nas
zgromadził się tłum gapiów. Ludzie robili zdjęcia, i nagrywali filmy. Mój
oddech powoli wracał do normy. Nie wiedziałam co mam zrobić. I właśnie w tedy
moja inteligencja wróciła z urlopu. Lepiej późno niż wcale. Szybko podniosłam
upuszczoną kopertówkę, i ruszyłam na tłum. Ludzie rozstępowali się przede mną,
torując mi przejście. Nikt nie chciał mi się narazić. Niektóre rzeczy się nie
zmieniają. Nie, nie mogłam wyjść z imprezy. Było by że uciekłam. Lecz nie
mogłam też tu zostać.
Przystanęłam na zewnątrz.
Noc była wspaniała. Ciepła, pogodna, z milionem gwiazd.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza.
Wokół basenu zgromadziło się pełno ludzi. Tu również płynęła
muzyka. Tym razem było to Lady Gaga: „Born this way”.
Co oni maja z ta Lady Gagą?
Nagle ktoś do mnie podszedł od tyłu.
-Przepraszam, panna Kim Crawford?- zapytał donośny, poważny
głos. Odwróciłam się.
Przede mną stało dwóch policjantów. Jeden wysoki i chudy,
drugi o kilka centymetrów niższy od pierwszego i bardziej przy kości. Obaj w
służbowych mundurach. Oho, kłopoty.
-Owszem, w czym mogę pomóc- zapytałam jednak uprzejmie.
-Musimy porozmawiać. Sprawa jest naprawdę poważna. Lecz nie
możemy tego zrobić tutaj- odpowiedział niższy, rozglądając się. Ja również to
zrobiłam.
W szklanych, gigantycznych drzwiach wychodzących na ogród
stał Jack, przyglądając się mi. Szybko spuściłam wzrok i spojrzałam na
funkcjonariuszy.
-Dobrze panowie. Chodźcie za mną- powiedziałam, i zaczęłam
iść w kierunku głównego wejścia do domu. Mężczyźni posłusznie ruszyli za mną. Niezauważona
weszłam do domu i równie szybko przemknęłam się do drugiej części domu, w
której impreza się nie odbywała. Dobrze wiedziała co gdzie jest, jak już
mówiłam, Nate był moim chłopakiem. Wprowadziłam funkcjonariuszy do małego,
nowoczesnego biura, po czym usiadłam w wielkim fotelu za biurkiem. Policjanci
przycupnęli na skórzanych fotelach przede mną.
-Więc o co chodzi? Są jakieś postępy w sprawie mojej matki?-
zapytałam z chłodna uprzejmością.
Mężczyźni przez chwilę kręcili się na fotelach, nie patrząc
mi w oczy. Wyglądali jak ofiary złapane w pułapkę przez drapieżnika. Jakby za
chwile mieli zginąć. Moja cierpliwość powoli się kończyła.
-Więc?....- zaczęłam, tym samym rozkazując, by któryś w
końcu zaczął.
-Więc… nie do końca. Chodzi nam o panią- wykrztusił z siebie
w końcu wyższy. Uśmiechnęłam się ironicznie.
-Naprawdę?- zapytałam, zaciekawiona. Gestem nakazałam mu
kontynuować.
-Bo widzi pani…- zrobił chwile przerwy, i zaczerpnął głęboko
powietrza. Ciepliwie czekałam. Cóż takiego przerażającego mógł mi powiedzieć?
-Bo… Ricky Wiwer uciekł z więzienia- zakończył wreszcie, a
ja poczułam jak moje serce momentalnie staje….
Świetny rozdział czekam na next. Będzie się działo-uciekł!!!!
OdpowiedzUsuńUUUuuu... pocałunek- Jak ja cie kocham!!!
~
Naprawdę świetny rozdział! :*
OdpowiedzUsuńO jezu, będzie się działo w następnym *o*
Czekam:* I nie przejmuj się, że jest mało komentarzy, ja tez mam ich mniej, bo niestety jest szkoła, co wiąże się z brakiem czasu:( Liczy się to, że pisanie sprawia ci przyjemność i tego się trzymaj:*
Pozdrawiam, Ida:)
Sama mam mało komentarzy i sama chyba skończę opowiadania bo to nie ma sensu..
OdpowiedzUsuńAle zawsze będę czytała Twój blog, od zawsze mnie inspirował !! ;*
I zawsze będzie ! <3
Rozdział boski, cudny, wspaniały ♥
Nie mogę się doczekać next. : 333
Boże jak ja tego bloga kocham!!!!
OdpowiedzUsuńNie dodawała mokka bo miałam lenia :)
Proszę zajrzyj do mnie
Z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com
Uprzedzam ze dopiero zaczynam
Czekam na next
wreszcie coś tu jest nowego <3
OdpowiedzUsuńrozdział jest fenomenalny ♥
Kicka wyczuwam :D dawaj go szybko xd
RICKY ?!?! no to pięknie... będzie ciekawie :)
czekam na nn :*