niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 24


Z punktu widzenia Jacka:
Minoł równo tydzień od śmierci Kim. Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Zresztą nie, praktycznie wcale go nie pamiętam. Tylko jakieś przebłyski. Ale za to aż za dobrze pamiętam dzień pogrzebu jej matki. Chwilę w której ją zobaczyłem. „Nie, nie chcę tego wspominać”- mówię sobie w myślach, ale mimo to mój umysł mnie nie słucha, już podsuwając mi pod oczy te okropne sceny. 
-Aaaa….- usłyszałem nagle krzyk jakiejś kobiety. Dobiegał z kaplicy. Odwróciłem się zirytowany. Jak można przeszkadzać w takiej chwili? Właśnie grali marsza żałobnego. Westchnąłem, pewny ze zaraz histeryczka się uspokoi. Jednak krzyk wcale nie ustał, wręcz przeciwnie był coraz wyraźniejszy. Zupełnie niespodziewanie ta wrzeszcząca baba wlazła na sam środek okręgu, stanęła zaraz koło trumny i znów zaczęła swą symfonie grozy. Westchnąłem zły, ale postanowiłem dać kobiecie jeszcze minutę. Jeśli nie przestanie, ja już ja uspokoję. Przecież nie mogę pozwolić aby Kim się zdenerwowała. Właśnie, gdzie w ogóle podziała się Kimi? Przecież już dawno powinna wrócić. Tchnięty nagłym niepokojem ruszyłem w stronę krzykaczki.
-Co się stało?- zapytałem na pozór spokojnie. Kobieta spojrzała na mnie wielkimi ze strachu, orzechowymi oczami.
-Ja, tam, ale to nie ja…- zaczęła chaotycznie, ale jej przerwałem.
-O co chodzi?- zapytałem ponownie. Kobieta zaczęła szybciej oddychać.
-W kaplicy jest trup!- zawołała, na co ja się zaśmiałem.
-To kaplica, w niej prawie zawsze są trupy. Tym bardziej że za godzinę ma się odbyć tu drugi pogrzeb- wytłumaczyłem, ale ona zaczęła potrząsać głowa w geście zaprzeczenia.
- Nie chodzi mi o trupa w trumnie. Na podłodze leży panna Crouford- krzyknęła, na co ja zamarłem. Nie to nie możliwe. Jednak ta myśl mnie zmroziła.
-Co?- zapytałem głupio. Słyszałem szepty wokół mnie, ale nie obchodziło mnie to.
-W kaplicy?- zapytałem zdezorientowany. Kobieta potwierdziła. Poczułem się jakby ktoś mi przyłożył. Od razu pobiegłem do budynku, a cały tłum za mną. Do kaplicy dotarłem w niecałą sekundę. Strach o ukochaną osobę dodawał mi siły i szybkości. Jak pocisk wpadłem do środka, rozglądając się na boki. I w tedy to zobaczyłem. Najgorszy widok jaki kiedykolwiek widziałem. Widok który miał mnie już prześladować do końca życia.  Oto na marmurowej posadzce leżała moja kochana Kim. Prawym policzkiem dotykała podłogi, a jej złote włosy rozsypane były wokół. Miała otwarte oczy, ale nie było już w nich życia. Brakowało im tego uroczego błysku. Podszedłem do niej, i upadłem na kolana. Odgarnąłem włosy z jej ślicznej twarzy i szyi. Zauważyłem że jej kark ma bardzo dziwne ułożenie. I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę że ta kobieta mówiła prawdę. Kim była martwa, to było morderstwo. Ktoś skręcił jej kark. Ale nie mogłem się poddać. Szybko złapałem jej lewy nadgarstek, ale nie było pulsu. Nie oddychała, i robiła się coraz zimniejsza z minuty na minutę. Ale ja, zbyt zdezorientowany by w to uwierzyć, tylko wziąłem ją w ramiona, i kołysząc, szeptałem ze wszystko będzie dobrze. Chociaż wiedziałem ze nie będzie. A robisz to wszystko ponieważ obiecałeś to osobie którą kochasz najbardziej na świecie. Bo gdy klęczysz nad jej nieruchomym ciałem, zastygłym w geście przerażenia  nagle cały świat rozpada ci się na kawałki. Czujesz jakby coś w tobie umarło. I to większa i ważniejsza część ciebie. Ból jest nie do opisania. . I choć setki ludzi podchodzi do ciebie i płacząc mówią że nic się nie stało, obejmują cię i pocieszają, to tak naprawdę nic do ciebie nie dociera. Nawet nie chcesz ich dotyku. Chcesz się im wyrwać i zanim zemdlejesz podbiec do tego trupa i jeszcze raz go uścisnąć, póki jest ciepły, póki nie odparowały z niego jeszcze resztki życia. Chcesz wierzyć że on za chwilę się podniesie, otrzepie i zacznie śmiać z wyrazu twojej twarzy, ale nic takiego się nie dzieje. I właśnie wtedy, gdy w końcu wszyscy zostawiają cię w spokoju, samego z ciałem, abyś mógł się pożegnać, a ty spazmatycznie płacząc osuwasz się na kolana, zastanawiasz się czy czas kiedyś wyleczy rany.


Dobra, dodałam dwa nowe rozdziały: to tak jako rekonpensata że tak długo nie dodawałam. A co do przyszłości bloga: spokojnie, wszystko jest ok, blog nadal bede pisać, więc prosze nie zwazajcie na śmierć Kim, bo to jeszcze nie koniec historii.




5 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że po prostu się poryczałam, bo tak musiało być, prawda ? To zakończenie świadczy o Twoim niesamowitym talencie. Tylko nie pojmuję jednego. Jak Kim umarła.. to to już nie będzie opowiadanie o Kicku.. teraz będzie o samotnym Jacku, który odnajdzie następną miłość, tak ? Chyba, że to był jakiś sen czy coś.. nie wiem, wytłumacz mi o czym będziesz teraz pisać. Opowiadanie będę czytała do samego końca, ale po prostu powiedz o co teraz w tym wszystkim chodzi.
    No i oczywiście rozdział jak zawsze świetny :)
    Wysiliłam się na jedną emotikonkę.. po takim rozdziale trudno się uśmiechnąć... Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze coś.. zaczęłam ryczeć przy tym kawałku :
    "A robisz to wszystko ponieważ obiecałeś to osobie którą kochasz najbardziej na świecie. Bo gdy klęczysz nad jej nieruchomym ciałem, zastygłym w geście przerażenia nagle cały świat rozpada ci się na kawałki. Czujesz jakby coś w tobie umarło. I to większa i ważniejsza część ciebie. Ból jest nie do opisania. . I choć setki ludzi podchodzi do ciebie i płacząc mówią że nic się nie stało, obejmują cię i pocieszają, to tak naprawdę nic do ciebie nie dociera. Nawet nie chcesz ich dotyku. Chcesz się im wyrwać i zanim zemdlejesz podbiec do tego trupa i jeszcze raz go uścisnąć, póki jest ciepły, póki nie odparowały z niego jeszcze resztki życia. Chcesz wierzyć że on za chwilę się podniesie, otrzepie i zacznie śmiać z wyrazu twojej twarzy, ale nic takiego się nie dzieje. I właśnie wtedy, gdy w końcu wszyscy zostawiają cię w spokoju, samego z ciałem, abyś mógł się pożegnać, a ty spazmatycznie płacząc osuwasz się na kolana, zastanawiasz się czy czas kiedyś wyleczy rany."

    To jest naprawdę niesamowite... nie mogę uwierzyć, że masz taki talent, po prostu.. weź napisz książkę, bo nie wyrabiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu ... ja się powyłam.. O matko.. : (
    Cudny rozdział < 3 mam nadzieje, że Kim będzie żyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. WoW co za post normalnie cudowny:*********
    Twoja historia jest Sweat *_**_**_**_*
    Zapraszam na bloga który prowadzę z moją koleżanką : naemi321.blogspot.com
    czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No rozdział cudowny..!
    Dopiero teraz przeczytałam całe twoje opowiadanie..
    musze powiedzieć, że jest fantastyczne..!!
    CZekam na kolejne rozdziały..<3
    Zapraszam również do mnie : http://lovestoryjackandkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń