piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdziła 29 + przeprosiny


-Kim!- woła szczęśliwa przyjaciółka, prawie skacząc ze szczęścia na łóżku szpitalnym. Uśmiecham się do niej delikatnie i przysiadam na krześle obok.
-I jak tam?- pytam, patrząc na nią. Wygląda wspaniale. Jej kasztanowe włosy lśnią, oczy jej błyszczą. Owszem, ma na sobie tę okropną szpitalna koszulę, jest rozczochrana i nieumalowana. Jednak bije od niej jakiś blask, Grace wręcz promienieje. Słyszałam co prawda że ciąża może aż tak wpłynąć na przyszłe mamy, lecz nigdy w to nie wierzyłam. A tu proszę…
-Wspaniale. Rodzice Jerre’go są cudowni. Tak nas wspierają! Za jakiś tydzień wychodzę ze szpitala, i tego samego dnia idziemy z Jerrym oglądać mieszkania! Tak się cieszę! Oczywiście będziemy mieszkać w jakimś apartamencie, bo na razie nie potrzebna nam willa. Myślę że przeniesiemy się do Nowego Yorku. Wiesz, mają tam dużo bardziej luksusowe apartament owce, w dodatku w korzystniejszej cenie. Już nawet zaczęłam planować pokuj maluszka! I myślałam nad imionami! Wiesz, jak to będzie dziew….- zaczęła trajkotać, na co ja zaśmiałam się, jednocześnie wypakowując z torby laptopa. Włączyłam go i weszłam na stronę szpitala. Właśnie włamałam się do bazy danych, i gruntownie przeszukiwałam ją, w celu znalezienia Dolores (tak miała na imię?).
-Kim, Kim!- zawołała nagle moja przyjaciółka, na co ja gwałtownie uniosłam głowę.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytała, na co ja się uśmiechnęłam. Jezu, nadal się nie nauczyły?
-Naturalnie. Jak będzie dziewczynka to nazwiesz ją Rose. A jak chłopczyk, to chyba Eddie, lecz wahasz się jeszcze nad Patrickiem- wyrecytowałam, patrząc na zdziwiona dziewczynę. Grac siedziała chwilę z rozdziawionymi ustami, przyglądając mi się uważnie.
-Kim, co się stało?- zapytała po chwili.
-Nic- odpowiedziałam, nie dając nic po sobie poznać. Dziewczyna przekrzywiła głowę na bok.
-Przecież wiem że jednak coś. No mów…- powiedziała, na co ja się zaśmiałam sztucznie.
-Ależ naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku- odpowiedziałam, jednak nie dała się tak łatwo spławić.
-Kim, wiem że jesteś mistrzynią kłamstwa i mowy ciała. Lecz znam cię. Możesz mnie okłamać w każdej innej kwestii, lecz potrafię wyczuć kiedy coś jest u ciebie nie ok.- zapewniła, patrząc mi w oczy. Westchnęłam, i opuściłam wzrok.
-Jack- zgadła Grace, przyglądając mi się. Uśmiechnęłam się słabo.
-Znasz mnie- zaśmiałam się cicho. Dziewczyna pokręciła tylko głową, nie dała się odwieść od głównego tematu. Pewnie zbyt dużo czasu spędzała ze mną.
- Kim, co się dzieje?-
-Nic poważnego. Tylko jakaś dziewczyna zarzuciła Jackowi, że się z nią przespał gdy ja byłam w śpiączce, i że teraz jest z nim w ciąży- powiedziałam lekko, na pozór obojętnie, machając ręką jakby to był kiepski żart. Jednak Grace się nie nabrała na moje wyśmienite aktorstwo. Zmarszczyła brwi i wzrokiem domagała się wyjaśnień. Przewróciłam oczami.
-A Jack co na to?- zapytała. Spuściłam wzrok. Samo jego imie sprawiało, że kłuło mnie w sercu. Zupełnie jakby ktoś wyrwał mi duszę.
-Nic nie pamięta- odpowiadam.
-To może to tylko żart? Albo dziewczyna puściła się z kimś, a teraz chce wplątać w to Jacka, bo wie że jest bogaty?- zaproponowała Grac. Odwróciłam wzrok.
-Tez tak myślałam. Jednak ona pokazała nam nagranie. Co prawda było źle nagrane, i mało co było widać, lecz chłopak z nagrania, z postury i ogólnego wyglądu wyglądał jak Jack. Wtedy powiedziałam że na nagraniu jednoznacznie nie widać że to Jack, a poza tym chyba by pamiętał że mnie zdradził. A ta zdzira powiedziała że Jack był w tedy pod działaniem środków uspokajających. Że to było następnego dnia po upadku z mostu. Lekarze w tedy powiedzieli że na 98% nie przeżyję. Jack zaczął się rzucać, więc dali mu jakieś silne leki uspokajające. A po nich poszedł z nią do łóżka… Albo schowka, jak wynika z tamtego nagrania. Tak swoją drogą, to to nagranie to kiepski pornos- wysiliłam się na żart, widząc reakcje przyjaciółki.
-Kim, to okropne!!! Co ty teraz zrobisz?- . Westchnęłam ciężko, przenosząc wzrok na ścianę.
-Grace, naprawdę nie wiem. Na razie czekam do momentu, gdy będzie można zrobić test DNA. Lecz nawet jeśli to nie dziecko Jacka, to wcale nie odpada opcja, że on się z nią nie przespał. Nie mam bladego pojęcia co mogę w tej sytuacji zrobić… Po raz pierwszy nie wiem- odparłam, ukrywając twarz w dłoniach. Nie płakałam, po prostu musiałam na chwilę schowac się przed badawczym wzrokiem przyjaciółki.
-Jak wy to znosicie?- zapytała dziewczyna po chwili ciszy. Uniosłam głowę.
-Kiepsko… Ja naprawdę chciałabym być przy nim. Wspierać go. Dodawać otuchy, bo wiem, że jemu też jest okropnie ciężko. Ale, nie mogę…. Nie wiem jak to opisać… Po prostu, jest we mnie jakaś bariera, która sprawia że nie mogę go nawet dotknąć, nawet na niego spojrzeć. Przed oczami od razu pojawiają mi się sceny z tego filmu, od razu widzę Jacka zdradzającego mnie… To jest dla mnie nie do zniesienia. Chwilowo jesteśmy w ….- słowo to nie chciało mi przejść przez gardło- seperacji- wydusiłam z siebie w końcu. Grac złapała gwałtownie powietrze.
-Kim…. Tak mi przykro…. Gdyby nie ja, nie ten skok, to nic by się nie stało… Siedziałabyś sobie w Mediolanie, a ty i Jack…- zaczęła, lecz przerwałam jej gestem dłoni.
-Grac, to nie twoja wina. A teraz, czy mogłybyśmy zmienić temat?- zaproponowałam z delikatnym, fałszywym uśmiechem.
Właśnie w tej chwili do pokoju weszła pielęgniarka.
-Obchód- orzekła, świdrując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się miło, i zwróciłam do przyjaciółki.
-To ja pójdę po kawę- , po czym spakowałam laptopa z powrotem do torby i wyszłam z Sali. Kierowałam się do szpitalnej kawiarni, zastanawiając się, czy lepiej wybrać tiramisu, czy truflowe muffiny. Właśnie skręcałam w następny korytarz, gdy drzwi jednego z pomieszczeń gwałtownie się otworzyły i wyszła z nich Dolores (serio, tak miała na imię?). Szybko schowałam się za róg, ostrożnie wyglądając zza ściany. Dziewczyna rozejrzała się dokładnie po korytarzu, po czym dała znak ręką jakiejś osobie w pomieszczeniu. Ciekawa, nadal obserwowałam rozwój wydarzeń. Moja mała przyjaciółeczka zachowywała się dziwnie, a ja zamierzałam odkryć jej wszystkie brudne sekreciki. Nagle z pokoju wyszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Stał do mnie tyłem, więc od razu go nie poznałam. Jednak z postury, koloru skóry i włosów, zachowania do złudzenia przypominał Jacka. Moje serce zadrżało. Czy to możliwe? Możliwe, że Jack jednak mnie zdradził, i teraz umawia się z tą całą Doloris? Nagle postać odwróciła się, dokładnie w tym samym momencie, w którym wyszłam zza rogu. Moje spojrzenie spoczęło dokładnie na pełnych zdumnienia i zaskoczenia, ciemnych oczach Jacka. Moje serce biło jak oszalałe. Nie mogłam w to uwierzyć…. Nie, to jakiś koszmar. To tylko sen, okropny sen. Lecz to była rzeczywistość. Moje serce waliło zbyt rzeczywiście, by to mogło być złudzenie. Chwilę staliśmy na korytarzu, patrząc na siebie w zupełnej ciszy. Patrzyłam w oczy Jacka, teraz pełne prośby i miłości. Po chwili oderwałam od niego wzrok, i spojrzałam pod jego ramieniem, na Dolores stojącą za nim, i uśmiechającą się bezczelnie. Moje serce skurczyło się boleśnie. Chłopak zauważył to spojrzenie, i z prędkością błyskawicy wyciągnął dłonie by mnie zatrzymać, ale było już za późno. Odwróciłam się napięcie i odeszłam szybkim krokiem, z wysoko uniesioną głową. Jack naturalnie pobiegł za mną, gwałtownie zakręcając, tak, że o mało się nie przewrócił. Zdezorientowany, rozejrzał się na boki, lecz mnie już nigdzie nie było. Ja sobie za to spokojnie siedziałam w pustej Sali szpitalnej, czekając, aż moje skurczone serce w końcu się uspokoi i jakoś powróci do normalności, a moje oczy w końcu odpuszczą sobie nieudolne próby płaczu…


Po pierwsze, pragnę gorąco wszystkich przeprosić że tak późno. Wiem że obiecałam wszystko nadrobić, lecz proszę, zrozumcie że każdy ma swoje życie! Blog jest dla mnie bardzo wazny, lecz nie najważniejszy! Dlatego prosze o zrozumnienie, i nie obrażanie sia na mnie, choć wiem, że po takiej przerwie zasłużyłam. Po drugie, wiem że zawaliłam z tymi  Libster Awards. Nie żartowałam, i nie robiłam tego pod publiczność, naprawdę to dla mnie zaszczyt. Postaram się szybko dodać, lecz niczego nie obiecuję. To samo z rozdziałami: mam bardzo duzo na głowie, problemy ze zdrowiem, nowa szkoła, życie towarzyskie, mniejsze i większe zajęcia, i naprawdę nie mam nawet czasu na odpoczynek, a co dopiero rozdział. Przepraszam, nie wiem kiedy kolejny. Postaram się na poniedziałek dodać.... Dziekuję równiez wszystkim osoba które ze mną wytrwały. Obawiam sie, że niedługo zakończe bloga, więc...Dziekuję. Jesteście wspaniali. To dzięki wam miałam motywacjie by pisac dalej. Dzieki :-)




4 komentarze:

  1. Ja osobiście się na ciebie nie gniewam!
    Rozdział Wspaniały! <3
    CZekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział! Wpadni jak będziesz mieć czas i ochotę do mnie:z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie gniewam sie, nie martw sie. <3
    Masz dziewczyno wielki talent, kocham czytać twoje opowiadania ! ;)
    rozdział jest wprost cudny. ♥
    stęskniłam się za tobą ! <3
    czekam na nastepny. ;)
    jak będziesz miala chwilkę czasu to wpadnij też do mnie. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie gniewam się na cb :D
    po prostu się nie da ♥
    rozdział jest super, ale.. strasznie smutny ;c
    przynajmniej dla mnie :c
    szkoda, że kończysz bloga, ale pamiętaj... tylko i wyłącznie happy end <3

    OdpowiedzUsuń