-Kim!- woła szczęśliwa przyjaciółka, prawie skacząc ze
szczęścia na łóżku szpitalnym. Uśmiecham się do niej delikatnie i przysiadam na
krześle obok.
-I jak tam?- pytam, patrząc na nią. Wygląda wspaniale. Jej
kasztanowe włosy lśnią, oczy jej błyszczą. Owszem, ma na sobie tę okropną
szpitalna koszulę, jest rozczochrana i nieumalowana. Jednak bije od niej jakiś
blask, Grace wręcz promienieje. Słyszałam co prawda że ciąża może aż tak
wpłynąć na przyszłe mamy, lecz nigdy w to nie wierzyłam. A tu proszę…
-Wspaniale. Rodzice Jerre’go są cudowni. Tak nas wspierają!
Za jakiś tydzień wychodzę ze szpitala, i tego samego dnia idziemy z Jerrym
oglądać mieszkania! Tak się cieszę! Oczywiście będziemy mieszkać w jakimś
apartamencie, bo na razie nie potrzebna nam willa. Myślę że przeniesiemy się do
Nowego Yorku. Wiesz, mają tam dużo bardziej luksusowe apartament owce, w
dodatku w korzystniejszej cenie. Już nawet zaczęłam planować pokuj maluszka! I
myślałam nad imionami! Wiesz, jak to będzie dziew….- zaczęła trajkotać, na co
ja zaśmiałam się, jednocześnie wypakowując z torby laptopa. Włączyłam go i
weszłam na stronę szpitala. Właśnie włamałam się do bazy danych, i gruntownie
przeszukiwałam ją, w celu znalezienia Dolores (tak miała na imię?).
-Kim, Kim!- zawołała nagle moja przyjaciółka, na co ja
gwałtownie uniosłam głowę.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytała, na co ja się
uśmiechnęłam. Jezu, nadal się nie nauczyły?
-Naturalnie. Jak będzie dziewczynka to nazwiesz ją Rose. A
jak chłopczyk, to chyba Eddie, lecz wahasz się jeszcze nad Patrickiem-
wyrecytowałam, patrząc na zdziwiona dziewczynę. Grac siedziała chwilę z
rozdziawionymi ustami, przyglądając mi się uważnie.
-Kim, co się stało?- zapytała po chwili.
-Nic- odpowiedziałam, nie dając nic po sobie poznać.
Dziewczyna przekrzywiła głowę na bok.
-Przecież wiem że jednak coś. No mów…- powiedziała, na co ja
się zaśmiałam sztucznie.
-Ależ naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku-
odpowiedziałam, jednak nie dała się tak łatwo spławić.
-Kim, wiem że jesteś mistrzynią kłamstwa i mowy ciała. Lecz
znam cię. Możesz mnie okłamać w każdej innej kwestii, lecz potrafię wyczuć
kiedy coś jest u ciebie nie ok.- zapewniła, patrząc mi w oczy. Westchnęłam, i
opuściłam wzrok.
-Jack- zgadła Grace, przyglądając mi się. Uśmiechnęłam się słabo.
-Znasz mnie- zaśmiałam się cicho. Dziewczyna pokręciła tylko
głową, nie dała się odwieść od głównego tematu. Pewnie zbyt dużo czasu spędzała
ze mną.
- Kim, co się dzieje?-
-Nic poważnego. Tylko jakaś dziewczyna zarzuciła Jackowi, że
się z nią przespał gdy ja byłam w śpiączce, i że teraz jest z nim w ciąży-
powiedziałam lekko, na pozór obojętnie, machając ręką jakby to był kiepski
żart. Jednak Grace się nie nabrała na moje wyśmienite aktorstwo. Zmarszczyła
brwi i wzrokiem domagała się wyjaśnień. Przewróciłam oczami.
-A Jack co na to?- zapytała. Spuściłam wzrok. Samo jego imie
sprawiało, że kłuło mnie w sercu. Zupełnie jakby ktoś wyrwał mi duszę.
-Nic nie pamięta- odpowiadam.
-To może to tylko żart? Albo dziewczyna puściła się z kimś,
a teraz chce wplątać w to Jacka, bo wie że jest bogaty?- zaproponowała Grac.
Odwróciłam wzrok.
-Tez tak myślałam. Jednak ona pokazała nam nagranie. Co
prawda było źle nagrane, i mało co było widać, lecz chłopak z nagrania, z
postury i ogólnego wyglądu wyglądał jak Jack. Wtedy powiedziałam że na nagraniu
jednoznacznie nie widać że to Jack, a poza tym chyba by pamiętał że mnie
zdradził. A ta zdzira powiedziała że Jack był w tedy pod działaniem środków
uspokajających. Że to było następnego dnia po upadku z mostu. Lekarze w tedy powiedzieli
że na 98% nie przeżyję. Jack zaczął się rzucać, więc dali mu jakieś silne leki
uspokajające. A po nich poszedł z nią do łóżka… Albo schowka, jak wynika z
tamtego nagrania. Tak swoją drogą, to to nagranie to kiepski pornos- wysiliłam
się na żart, widząc reakcje przyjaciółki.
-Kim, to okropne!!! Co ty teraz zrobisz?- . Westchnęłam
ciężko, przenosząc wzrok na ścianę.
-Grace, naprawdę nie wiem. Na razie czekam do momentu, gdy
będzie można zrobić test DNA. Lecz nawet jeśli to nie dziecko Jacka, to wcale
nie odpada opcja, że on się z nią nie przespał. Nie mam bladego pojęcia co mogę
w tej sytuacji zrobić… Po raz pierwszy nie wiem- odparłam, ukrywając twarz w
dłoniach. Nie płakałam, po prostu musiałam na chwilę schowac się przed
badawczym wzrokiem przyjaciółki.
-Jak wy to znosicie?- zapytała dziewczyna po chwili ciszy.
Uniosłam głowę.
-Kiepsko… Ja naprawdę chciałabym być przy nim. Wspierać go.
Dodawać otuchy, bo wiem, że jemu też jest okropnie ciężko. Ale, nie mogę…. Nie
wiem jak to opisać… Po prostu, jest we mnie jakaś bariera, która sprawia że nie
mogę go nawet dotknąć, nawet na niego spojrzeć. Przed oczami od razu pojawiają
mi się sceny z tego filmu, od razu widzę Jacka zdradzającego mnie… To jest dla
mnie nie do zniesienia. Chwilowo jesteśmy w ….- słowo to nie chciało mi przejść
przez gardło- seperacji- wydusiłam z siebie w końcu. Grac złapała gwałtownie
powietrze.
-Kim…. Tak mi przykro…. Gdyby nie ja, nie ten skok, to nic
by się nie stało… Siedziałabyś sobie w Mediolanie, a ty i Jack…- zaczęła, lecz
przerwałam jej gestem dłoni.
-Grac, to nie twoja wina. A teraz, czy mogłybyśmy zmienić
temat?- zaproponowałam z delikatnym, fałszywym uśmiechem.
Właśnie w tej chwili do pokoju weszła pielęgniarka.
-Obchód- orzekła, świdrując mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się miło,
i zwróciłam do przyjaciółki.
-To ja pójdę po kawę- , po czym spakowałam laptopa z
powrotem do torby i wyszłam z Sali. Kierowałam się do szpitalnej kawiarni,
zastanawiając się, czy lepiej wybrać tiramisu, czy truflowe muffiny. Właśnie
skręcałam w następny korytarz, gdy drzwi jednego z pomieszczeń gwałtownie się
otworzyły i wyszła z nich Dolores (serio, tak miała na imię?). Szybko schowałam
się za róg, ostrożnie wyglądając zza ściany. Dziewczyna rozejrzała się
dokładnie po korytarzu, po czym dała znak ręką jakiejś osobie w pomieszczeniu.
Ciekawa, nadal obserwowałam rozwój wydarzeń. Moja mała przyjaciółeczka
zachowywała się dziwnie, a ja zamierzałam odkryć jej wszystkie brudne
sekreciki. Nagle z pokoju wyszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Stał do mnie tyłem,
więc od razu go nie poznałam. Jednak z postury, koloru skóry i włosów,
zachowania do złudzenia przypominał Jacka. Moje serce zadrżało. Czy to możliwe?
Możliwe, że Jack jednak mnie zdradził, i teraz umawia się z tą całą Doloris?
Nagle postać odwróciła się, dokładnie w tym samym momencie, w którym wyszłam
zza rogu. Moje spojrzenie spoczęło dokładnie na pełnych zdumnienia i
zaskoczenia, ciemnych oczach Jacka. Moje serce biło jak oszalałe. Nie mogłam w
to uwierzyć…. Nie, to jakiś koszmar. To tylko sen, okropny sen. Lecz to była
rzeczywistość. Moje serce waliło zbyt rzeczywiście, by to mogło być złudzenie.
Chwilę staliśmy na korytarzu, patrząc na siebie w zupełnej ciszy. Patrzyłam w
oczy Jacka, teraz pełne prośby i miłości. Po chwili oderwałam od niego wzrok, i
spojrzałam pod jego ramieniem, na Dolores stojącą za nim, i uśmiechającą się
bezczelnie. Moje serce skurczyło się boleśnie. Chłopak zauważył to spojrzenie,
i z prędkością błyskawicy wyciągnął dłonie by mnie zatrzymać, ale było już za
późno. Odwróciłam się napięcie i odeszłam szybkim krokiem, z wysoko uniesioną
głową. Jack naturalnie pobiegł za mną, gwałtownie zakręcając, tak, że o mało
się nie przewrócił. Zdezorientowany, rozejrzał się na boki, lecz mnie już
nigdzie nie było. Ja sobie za to spokojnie siedziałam w pustej Sali szpitalnej,
czekając, aż moje skurczone serce w końcu się uspokoi i jakoś powróci do
normalności, a moje oczy w końcu odpuszczą sobie nieudolne próby płaczu…
Ja osobiście się na ciebie nie gniewam!
OdpowiedzUsuńRozdział Wspaniały! <3
CZekam na nowy :)
Boski rozdział! Wpadni jak będziesz mieć czas i ochotę do mnie:z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie gniewam sie, nie martw sie. <3
OdpowiedzUsuńMasz dziewczyno wielki talent, kocham czytać twoje opowiadania ! ;)
rozdział jest wprost cudny. ♥
stęskniłam się za tobą ! <3
czekam na nastepny. ;)
jak będziesz miala chwilkę czasu to wpadnij też do mnie. ;))
nie gniewam się na cb :D
OdpowiedzUsuńpo prostu się nie da ♥
rozdział jest super, ale.. strasznie smutny ;c
przynajmniej dla mnie :c
szkoda, że kończysz bloga, ale pamiętaj... tylko i wyłącznie happy end <3