-Kogo ma?- warknęłam do słuchawki telefonu.
Po drugiej stronie usłyszałam szemraninę.
-Marks…. Jak boga kocham, gadaj!- rozkazałam.
Przełożony policji westchnął ciężko.
-Twojego ojca, Clary, kilka innych koleżanek ze szkoły,
twoją siostrę, Nata…- wymieniał funkcjonariusz niechętnie, a ja słuchałam w
skupieniu. Na imię chłopaka zadrżałam.
Nie błagam, nie Nate.
-Czemu mi nie powiedzieliście o tym warunku?-
-Baliśmy się, że zaczęłabyś działać zbyt pochopnie-
wyjaśnił, na co prychnęłam.
-No tak, duże lepszym rozwiązaniem jest poświęcenie kilka
żyć ludzkich, tylko po to by złapać jednego psychopatę- stwierdziłam
sarkastycznie.
-Kim..- zaczął policjant, lecz nie miałam zamiaru słuchać
jego wyjaśnień.
-Kogo już zamordował?- tylko to mnie już interesowało. Kto
już zapłacił życiem za to, że mnie zna, za to, że nie zdążyłam na czas?
Mężczyzna się zawahał.
-Nie sądzę aby to był do….-
-KOGO?!- wrzasnęłam.
Nie miałam siły bawić się w ten cholerny teatrzyk. Czy on
naprawdę jest całkowicie wyprany z jakiegokolwiek szacunku do ludzkiego życia?
-Nijaka Gwen, oraz Mendy Marson- odpowiedział powoli.
-Jak je zamordował?-
-Zastrzelił je- padła odpowiedź. Wypuściłam wolniutko
powietrze przez usta, i zamknęłam oczy, licząc do dziesięciu.
Rozłączyłam się, i odłożyłam telefon na karoserię samochodu.
Czyli to prawda. Dwie godziny opóźnienia, dwie martwe osoby. Osoby, które
znałam, z którymi coś mnie łączyło.
Poczułam pod zaciśniętymi powiekami pieczenie. O nie, ja nie
płaczę. Nie mogę!
-Kim…- zaczął Jack, wymijając z zawrotną prędkością po
cztery samochody na raz.
Nie odezwałam się, za to przycisnęłam dłoń do twarzy, i
przeczesałam nią włosy. Mimo to chłopak się nie poddawał. Wzrok miał co prawda
wbity w drogę przed nami, lecz widać było, że chce coś powiedzieć.
-Kim, co czujesz do Nata?- zapytał w końcu.
Dźwięk, który wydobył się z moich ust był jednocześnie
prychnięciem i śmiechem.
-Serio Jack? Akurat teraz chcesz o tym rozmawiać? Też sobie
wybrałeś moment-
-Bo zauważyłem jak zareagowałaś na wiadomość że mają Nata. I
chce wiedzieć, co do niego czujesz- stwierdził, nie patrząc na mnie.
-A jak niby zareagowałam?-
-No wiesz… Wydawałaś się zdruzgotana i przerażona,
zadrżałaś, zacisnęłaś zęby…- zaczął wymieniać.
-Lubię go Jack. Nawet bardzo. Znamy się od początku liceum,
przecież zawsze byliśmy blisko- wzruszyłam ramionami, przyglądając się jego
profilowi.
-Zawsze mnie to wkurzało. To, że nie lubiłaś się przytulać,
a mimo to wciąż przytulałaś się z Nate’m, to, że trzymaliście się za ręce, to
że chodziliście trzymając się za ręce, to jak do siebie mówiliście, że co
chwila umawialiście się na kawę, do kina, jak nadawaliście na lekcjach… I jak
twierdziliście że to tylko przyjaźń- powiedział Jack, marszcząc przy tym brwi.
Poczułam się jakby ktoś mnie kopnął w żołądek.
-Jack… Nate jest dla mnie ważny. Bardzo ważny. Nie będę
przed Toba ukrywać, że bardzo mi na nim zależy. To cos więcej niż przyjaciel.
Ale… I tak ci nie zagraża. Mogę coś tam do niego czuć, lecz to nie równa się
nawet w połowie temu co czuje do ciebie. I nigdy nie będzie. Kocham cię Jack,
zrozum to w końcu- zażądałam, akurat w chwili, gdy zbliżaliśmy się do
szkoły.
Bo właśnie tam umiejscowił całą scenę Ricky. Na dachu
szkoły. W miejscu, gdzie to wszystko się zaczęło. „Zaczęło i skończy”-
pomyślałam, uśmiechając się ironicznie.
Czułam się jakbym śniła. To wszystko było po prostu tak
nierealne. Nic do mnie nie docierało. Znaczy… wiedziałam to wszystko.
Wiedziałam, że Ricky podłożył Bąby, i czeka właśnie na mnie. Wiedziałam, że
zamordował już dwie osoby. Wiedziałam że one SA martwe, ale… Nie do końca to do
mnie docierało.
Właśnie, morduje co godzinę…
-Jack, szybciej! Za pięć minut on zamorduje kolejna
osobę!!!!- wydarłam się.
Chłopak się skrzywił.
-Wybacz Kim, nie da rady…- powiedział, wskazując na
gigantyczny korek który utworzył się przed nami. Zaklnełam pod nosem.
-W dupie z tym wszystkim! Jedź chodnikiem!- rozkazałam. Dwa
razy nie musiałam powtarzać.
Mój ukochany prowadził jak szalony, nie zważając na
złorzeczących ludzi. Ja też miałam ich gdzieś. Zostały mi tylko dwie minuty…
Z piskiem opon zahamowaliśmy przed budynkiem szkolnym. Z
prędkością błyskawicy wysiadłam z samochodu, i zaczęłam przeciskać przez
gigantyczny tłum gapiów.
Jeden z policjantów mnie zauważył, i coś szepnął do Marksa.
Ten zaczął się rozglądać wokół, Az mnie dostrzegł.
-Rozejść się!- wrzasnął przez megafon, do ludzi blokujących
mi przejście. Tłum momentalnie się rozstąpił.
Wypuściłam szybko powietrze, i przeszłam pod czerwono-białą
linką, wyznaczająca teren na który
wstęp był wzbroniony osobom nieupoważnionym. Teren ten znajdował się u samych
stóp budynku.
Spojrzałam w górę, akurat w momencie, gdy Ricky przykładał
Nata’owi pistolet do głowy.
Z mojej głowy odparowały wszelkie mysli. Serce zaczęło walić
gwałtownie, oddech przyśpieszył. Nie błagam, nie!!!
Nie wiedząc co robie podbiegłam do Marksa i wyrwałam mu
megafon z dłoni.
-Jestem już Ricky!!! Nie masz po co go zabijać!- wrzasnęłam
w stronę dachu.
Blondyn momentalnie się odwrócił. Na jego twarzy zakwitł
obrzydliwy uśmiech. Opuścił dłoń z pistoletem wzdłuż ciała, za to brutalnie
uderzył Nata w plecy. Chłopak upadł, i znalazł się poza zasiegiem mojego
wzroku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Moje ciało przeszedł dreszcz.
Nagle zauważyłam że Ricky coś krzyczy. Podeszłam jeszcze
bliżej, aby cokolwiek usłyszeć.
-Skoro tak bardzo ci na nich zależy, to może zgodzisz się na
układ?- zaproponował chłopak. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza.
-Czego chcesz?-
-Umówmy się tak: ja ich wypuszczę, ale w zamian ty wejdziesz
do mnie na dach. Bez eskorty, bez niczego- zaproponował.
Spojrzałam za niego, gdzie stali zakładnicy. Twarz mojego
ojca wyrażała niedowierzenie pomieszane ze strachem. Wyobraziłam sobie Nata
leżącego u jego stóp. Co mogłam zrobić? Nie miałam wyjścia.
-Zgoda…- powiedziałam, bardziej do siebie niż do niego, po
czym wbiegłam do budynku…
awwwwwwwwwww *-*
OdpowiedzUsuńno po prostu cudo !! <333
nie mogę się doczekać next !!! : 33333
Kim nie umrze, nie! Jack ją uratuje no błagam!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, czekam na nn:*
jeku co za emocje !!
OdpowiedzUsuńkobieto rozwalasz !
Boskie to, ale co dalej ?
już się boję i pamiętaj,że nawet jak nie komentuję jestem z tb <3
Rozdział jak zawsze super
OdpowiedzUsuńOMG ! :OO to jest wspaniałe. <3
OdpowiedzUsuńpotrafisz budować napięcie !! :**
czekam na 3 część i - mam nadzieję - HAPPY END <333
KC ♥
Genialny <33333
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na 2 część ;*****
3 część*
UsuńOooooooooooooooooo...Matko! Zatkało mnie! przeczytałam całą historię w trzy godziny! Śmiałam się, płakałam, denerwowałam, wkurzałam, martwiłam, uśmiechałam się, wspominałam...Kocham Cię! Kocham, kocham, kocham! Szczerze kocham to opowiadanie i Ciebie ;*** Czekam na nn ;> Kocham ;**
OdpowiedzUsuń