piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 11

„18. o6. 12
Drogi pamiętniku!
Życie jest trudne i nikt w to nie wątpi. Ale moje przecież zawsze było wyjątkowe - piękne i niepowtarzalne. Jak to możliwe, aby to wszystko zmieniło się w tak krótkim okresie czasu? Nie wiem. Wiem jednak jedno. Dziś jest bal, a co za tym idzie, moja zemsta się w końcu wypełni. Zbajerowanie przyjaciółki Gwen było bardzo łatwe. Na razie to wszystko co musisz wiedzieć. Zemsta dokona się przez jedyna osobę której teraz ufa. Tak jak ona zabrała mi jedyna osobę którą kocham. Nie, nie kocham. Kochałam. Nie mogę cały czas myśleć o tym w czasie teraźniejszym.”- Przerwałam pisanie i zamknęłam zeszyt. To najnowszy pomysł mojego psychologa. Mam pisać pamiętnik. No i po co mi to do jasnej cholery. Jeśli nawet sama w myślach nie przyznam się do czegoś, to już na pewno o tym nie napiszę. Za bardzo bym się bała ze to ktoś może przeczytać. Albo  mam problemy z wyrażaniem uczuć. Chyba jednak to drugie. Jeśli mam być szczera to uważam ten pomysł za kompletne idioctwo, bo przecież ja nawet w myślach się nie przyznam że GO kocham, a co dopiero napisać o tym. Nie, muszę przestać o tym myśleć. Z cztery godziny bal. Muszę się przyszykować. Nate przyjeżdża po mnie o siódmej. Mam być wcześniej, bo jestem  przewodniczącą samorządu.  Westchnęłam i wzięłam się w garść. Poszłam do łazienki i napuściłam całą wannę gorącej wody. Wsypałam do niej wszystkie sole i olejki do kąpieli jakie znalazłam. Gdy wreszcie się umyłam (co trwało dość długo. Chyba nawet tam przysnęłam), wysuszyłam włosy ( co także sporo zajęło dość dużo czasu, bo jakby nie patrzeć mam włosy do kolan) ,rozczesałam je i założyłam szlafrok , zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i wpuściłam fryzjerkę oraz kosmetyczkę (mama mi je zamówiła.) Potem tylko się położyłam, a one biegały wokół mnie, robiąc mi makijaż i jakieś niemożliwe do powtórzenia fryzury. Na sam koniec, gdy panie już wyszły, założyłam moją zniewalającą suknie. Była czarna, bez ramiączek, przylegająca przy piersiach, a potem luźno puszczona. Na  przylegającej części widniała "złota rosa" (jak ja zwykałam to nazywać). To znaczy były to takie złote zdobienia, które przypominały mi kształtem i rozmieszczeniem rosę. Nie była tez obcisła , miała przyszyty specjalny porarszczony materiał. Jak juz mówiłam dół był luźno puszczony i leciutko plisowany. Suknia była do ziemi. Załozyłam do tego złote sandały na 20-centymetrowym obcasie i spojrzałam w lustro. To co teraz powiem nie bedzie skromne, ael zawsze wyglądałam zjawiskowo. Zawsze, o kazdej porze dnia i nocy. Niezaleznie od makijażu i stroju, ale teraz... łał. Może to zasługa czarnej sukienki, bo rzadko nosze czarny kolor, ale wygladałam lepiej niz zwykle. (Muszę też dodać że miałam bardzo mało makijażu). Czerń podkreśliła bladość mojej skóry, więc teraz moja skóra przypominała mleko (tak blada byłam od 15 roku zycia, kiedy to zachorowałam na anemię). Na plecach puszczone były złote loki a nad czołem korona z włosów. Usta podkreslone moim ulubionym bladym odcieniem różu. Wielkie turkusowe oczy obramowane wachlarzem czarnych, niesamowicie długich rzęs. Złoty cień na powiekach. Do tego złota kopertówka, z efektem potłuczonego, zielonego szkła, małe złote kolczyki i drobny, złoty pierścionek z diamentem. Byłam gotowa. Zeszłam na dół i zamknełam dom, poczym wrzuciłam klucze do torebki. Nate juz na mnie czekał. Szybko podeszłam do samochodu (czarnego mustanga) i z gracją usiadłam na siedzeniu pasażera. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Dobrze wiem co sobie pomyslał. Juz pewnie robił sobie plany na tę noc. Nic z tego. Ale kto mi broni troche sie nim pobawić? Bal odbywał się w tym samym miejscu co Kotylion. Gdy się zjawilismy prawie nikogo jeszcze nie było. Pierwsze co zrobiłam, to udałam sie do gościa od oświetlenia. Wcześniej już zapoznałam go troche z moim planem więc teraz pozostało mi tylko przypomnienie. Podeszłam do starszego faceta z lekka łysiną.
-Pamieta pan, jak tylko zawołam tę dziewczynę na scenę, to skieruje pan wszystkie refrektory na nią. Jak ja wejde to tylko główny?- upewniłam się. Mężczyzna potwierdził. Uśmiechnełam się i podeszłam do stolika. Po godzinie byli juz chyba wszyscy. Poczekałam jeszcze pół, aż zabawa się trochę rozkręci i zaczęłam działać. Jako przewodnicząca samorządu miałam wygłosic przemówienie. Powoli skierowałam się pod scene i zaczekałam gdy dyrektor mnie wywoła. Potem z gracja stanełam przed mikrofonem i zaczełam.
-Witajcie koledzy, koleżanki i oczywiscie dyrektorze.  Zebraliśmy się tu dziś by świętować rychły koniec szkoły. Nie będę się tu rozgadywać, na to przyjdzie pora na rozdaniu świadetw. Chciałabym wam tylko przekazać że ponieważ to bal pozegnalny dla nas, uczniów ostatniej klasy, a ja w niej jestem będę tęsknić za wami. A najbardziej za moją droga koleżanka Gwen! Gwen, chodź do mnie! Pokaz nam się!- krzyknełam. Nagle uczniowie się rozsuneli, torujac prostą drogę dla przerażonej dziewczyny. Spojrzałam na nią i usmiechnełam się. Wszystko idzie zgodnie z planem. Brunetka zajeła w końcu miejsce obok mnie i wtedy wszystkie refrektory skierowały się na nią. Stało się tak jak podejrzewałam. Gwen stała całkiem naga. No nie całkiem. Miała na sobie sukienke która jej podsunełam za posrednictwem jej najlepszej przyjaciółki. Bo moja zemsta w skrócie wygladał tak: zakolegowałam się potajemnie z jej przyjaciółka, potem za jej posrednictwem przekazałam Gwen tę sukienkę a reszta, wiadomo. Sukienka była zrobiona ze specjalnego materiału, pod którego nie mozna zakładać bielizny, i który całkowicie prześwituje jesli skieruje sie na niego duzo światła. Tak więc cała szkoła mogła zobaczyć dziewczyne tak jak ja pan bóg stworzył. Momentalnie sala wybuchła smiechem, a Gwen zaczęto wytykać palcami. Dziewczyna z początu nie wiedziała o co chodzi, ale gdy tylko się skapła, zbiegła z płaczem ze sceny, a ja za nią. Dogoniłam ja na korytarzu i brutalnie odwróciłam.
-Pozwę cię...- groziła przez łzy, co wyszło komicznie. Zśmiałam się szyderczo.
-Pozwiesz mnie? Niby o co? To ja mogę cię pozwać. Po pierwsze, wykradłaś film z tajnego śledztwa, po drugie nękałas mnie emocjonalnie, a poza tym ja wciąż jestem pod opieką psychologa i nawet jesli byś mnie pozwała o nekanie emocjonalne, to ja nadal jestem uznawana jako niepoczytalna i chora, wiec umorzyli by śledtwo. Nic mi nie możesz zrobić, bo sama wpadniesz. Z kradzież filmu z policji grozi co naj mniej 10 lat, nekanie emocjonalne i publikacje kolejne tyle. Wsadzą cię. W szkole też mi nic nie zrobisz, za trzy dni rozdzanie świadect, a one juz sa napisane. Dostałam się na wymarzoną uczelnie. Nic mi nie zrobisz- odpowiedziałam, poczym odwróciłam się na piecie i weszłam z powrotem na sale balową. Okazało się że te scenę obserwowali wszyscy zgromadzeni. No i dobrze. Zaczęłam się kierowac w stronę mojego stolika. Muzyka znów zaczeła grać, a wszyscy zaczeli wracać do normalności.Byłam juz tuz, tuz  gdy nagle poczułam ze ktos mnie łapie od tyłu i podnosi. Krzyknełam delikatnie, ale nikt nie usłyszał przez muzykę. Oprawca wziął mnie na ręce i zaczał gdzieś nieść. Znałam to ciało, te ruchy. Jack.
-Postaw mnie Jack!- wrzeszczałam. Nagle muzyka całkowicie ucichła, a mnie otoczył przyjemny chłód nocego powietrza. Pod nogami za to znów poczułam twardy grunt. Odwróciłam się i nagle znalazłam sie twarzą twarz z Jackiem. Odsunełam sie szybko i rozejrzałam w około. Byliśmy na dachu. Ponownie się odwróciłam i stanełam na samym skraju budowli. Nie bałam sie że spadne, dach okalał mały murek.
-Kim, myslę ze przesadziłaś z Gwen- odzywa sie w końcu chłopak. Wzdycham.

-Myślisz?- mówię sarkastycznie, nie patrzac na niego.
-Kim mówię poważnie. Cos takiego za małe, nawet nie upokorzenie?- odpowiada a we mnie coś pęka.
-Tu nawet nie chodzi o upokorzenia Jack- odzywam sie cicho i spokojnie.- Od tygodni robie dosłownie wszystko aby o tym zapomnieć. Lecze się u psychologów, staram sie życ normalnie. Nie wiesz jak to jest gdy ze snu wyrywa cię co noc ten sam koszmar.-przerywam na sekunde i obejmuje się ramionami, wcale nie z zimna-  Bo tak jest ze mną. W realu jest coraz lepiej, ale wszystko co wydarzyło się w tej kopalni powraca co noc w koszmarach, tak realnych że czuje każde uderzenie ponownie i  krzyczę. Ale nikt mnie nie uspokaja. Nikogo przy mnie nie ma. Robię wszystko by było po staremu, by móc pójsć dalej, zyć normalnie i prawie mi sie to udało, a wtedy ona pokazała mi ten koszmar od nowa. Cału ten ból, wstyd...wszystko to czego chciałam tak uporczywie sie pozbyć, zapomnieć, wróciło. I to ze zdwojona siłą. Nie Jack, tu nie chodzi o to ze ona mnie w jakis sposób upokorzyła. Tu chodzi o to że odebrała mi nadzieję- zakończyłam lekko łamiacym sie głosem, patrząc w gwiazdy. Przez chwilę obydwije milczelismy.
-Kim, ja nie wiedziałem- odezwał sie wreszcie chłopak. Spojrzałam na niego.
-Nikt o tym nie wie. Nie chciałam tego przyznac nawet przed sobą- wyznaje, patrząc mu w oczy, lecz szybko z powrotem przenoszę wzrok na świecące punkty.
-Lepiej juz wracajmy, musze znaleźć Grace- mówię, usmiechając sie delikatnie.
-A ja Jerrego- mówi, także  usmiechając sie lekko. Tak więc zeszliśmy na dół i wszliśmy do sali. Własnie mielismy sie rozdzialić, kiedy spostrzegliśmy ich całujacych się w rogu sali balowej. Szybko odwróciłam wzrok. Ogarneło mnie jakies dziwne uczucie. Zazdrość? Chyba najszybciej. Odwróciłam sie na piecie i zaczełam pospiesznie oddalać. Nie mogłam znieść tego widoku. Nawet oni? Nagle poczułam że ktoś mnie chwycił z tyłu za rękę. No jasne, Jack. Odwróciłam się do niego twarzą.
-Kim, o co chodzi?- zapytał, lekko marszczac brwi.
-Powiedz mi Jack, dlaczego nawet naszym najlepszym przyjaciołą wyszło a nam nie?- odpowiedziała retorycznie, po czym wyrwałam rękę z uścisku i podeszłamdo stołu z ponczem.
-Zatańczysz ze mną- zapytał któś za moimi plecami. Znów sie odwróciłam. Jack.
-A co to zmnieni?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Chłopak spojrzał na mnie.
-Wiesz że mamy coś, czego tamtym para brak?- zapytał nagle. Pokręciłam głową i zaśmiałam się gorzko.
-Co takiego mamy?- niewytrzymałam w końcu. Chłopak wciąż na mnie patrzył, lecz w jego oczach nie widziałam kpiny czy żartu. Wręcz przeciwnie, był śmiertelnie powazny.
-Mamy te noc. Ten taniec- odpowiedział. Wiedziałam że mówi prawdę Widziałam to w jego oczach. I dlatego właśnie złapałam wyciągniętą rękę Jacka. Gdy tylko nasze palce sie zetkneły, poczułam się jakby piorun we mnie uderzył. Nie miałam siły mysleć logicznie, nawet nie chciałam. Liczył sie tylko Jack i jego silne ramiona oplatajace mnie. Jak to zwyke w takich momentach bywa. salęwypełniła powolna muzyka. Jack mocniej mnie objął, a ja jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.
-A co pomysla ludzie?- rzuciłam ostatkami logicznego myslenia. Mój partner tylko usmiechnał sie łagodnie.
-A ludzie niech sobie myslą co chcą- powiedział i pocałował mnie, najpierw delikatnie, a potem mocniej, namietniej, a ja sie poddałam. Nie miałam juz sił siebie katować, odmawiać sobie tej przyjemnosci. Przecież oczywiste było że go kocham i nie obchodziło mnie teraz nic. Ani co bedzie dalej. Ani szkoła. Ani ludzie pokazujacy nas sobie palcami. Nagle zdałam sobie sprawe że tak naprawdę wszystko co robiłam od ponad miesiąca, prawie wszystko, miało związek z Jackiem. W wielkim skrócie mało nie zginełam, zraniona nożem w klatke piersiową. Po tym przeszłam przez dość bolesną rozmowę z Jackiem i długie leczenie. I tak oto jeteśmy tutaj, na balu maturalnym, a ja tańczę w jego ramionach, poraz pierwszy od półtora miesiąca majac prawdziwa nadzieję że wszystko bedzie dobrze...

Rozdział miał być dłuższy, ale juz nie chciałam nudzić. Jutro dodam kolejny, ale za to krótki. A co do zawieszenia bloga, to chodziło mi tu raczej o jego całkowite zakonczenie. Kilka rozdziałów, a potem koniec. Może tak być?

6 komentarzy:

  1. po prostu przepiękny < 3
    prawie się powyłam /
    kocham czytać twoje rozdziały i prosze nie kończ ich < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski ;) ja zwykle :* Nieźle pojechała po Gwen ;d Ale proszę cię nie kończ pisania masz ogromny talent <3

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE, NIE MOŻE TAK BYĆ! masz dziewczyno talent i nie możesz go marnować, rozumiesz?! tak a propos rozdziału to cudny jest ! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz nie kończyć bloga! Bez niego moje życie nie będzie miało sensu!!!!

    Co do rozdziału: Zajebisty <33 ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste. Czytałam wszystkie, a wiesz, że dlugo mnie nie było. Oczy mnie bolą. A ni mogłam przestać czytać. Byłam tak ciekawa. Jesteś świetna.
    PS. U mnie nowy . <3

    OdpowiedzUsuń