wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 6

Jack spojrzał na mnie z mieszanimą wściekłości, przerażenia, bólu i czegoś jeszcze, w oczach. Nie dziwie mu się- nigdy wrzyciu nie krzyknełam z bólu. Chłopak znów spojrzal na mojego oprawcę. -Dobra, czago chcesz?- zapytał. Ricky obdarzył nas uśmiechem. - Narazie spełnie chyba sie nie pomyle jeśli powiem że ostatnią wolę twojej ukochanej- odpowiedział. Jack cały zesztywniał, a przeciwnik to zauważył. -Myślałeś Jack że poprostu ją przytrzymam, przygłodzę, a potem wypuszczę, żebyście mogli życ sobie długo i szczęśliwie? Nie mój kochany, tak dobrze to w tym życiu nie ma. Masz cierpieć, tak jak ja...- powiedział z fałszywą słodyczą. - A co my ci takiego zrobliliśmy Ricky? Co my wam wszystkim zrobiliśmy?!- zapytał wzburzony Jack. - Spokojnie Romeo, właśnie do tego dochodziłem. Mogęci mówić Romeo, prawda? To tak oddaje całą te scene. I Kim skończy podobnie- uśmiechnął sie na wspomnienie powieści, lub na mysl o zabiciu mnie. -Czekaj Ricky, chcesz ją zabić... Przecież to nie tak się umawialismy....- Donna nagle zapytała, najwyraźniej zszokowana ta wiadomością, i zanim Ricky zdąrzył odpowiedzieć zaczęła nawijać. - Boże Ricky, przeciez nas złapią. Wiesz ile jest za zabójstwo z premetytacja. Ja nie mogę iść do więzienia. Ja nie...- nie skończyła bo Ricky zatkał jej usta dłonią. -Słuchaj Donna, zabije ją a ty nic z tym nie zrobisz. Policja uznałaby cię za wspólwinna i poszłabys siedzieć. Więc narazie pysk na kłódkę i współpracuj ze mną, bo jak nie to po wszystkim pójde na policje i powiem że to ty ją zabiłaś, rozumiesz...!!!- zaczął krzyczeć, a przestraszona Donna tylko pokiwała głową na znak posłuszeństwa, na co chłopak powrócił do przerwanego wątku. -Powiedziałem że spełnie ostatnią wole twojej Juli. A ona ostatnie pytanie jakie zadała to:" dlaczego to robicie?". Więc teraz wam to wyjaśnie.- przerwał na chwilę- Pamiętasz jak przyjechałem do was do szkoły trzy lata temu- zapytał. Jack nic nie odpowiedział, a ja nie miałam sił, więc chłopak kontunłował. - Kim mnie poniżyła...-zaczął, ale Jack mu przerwał. - I tylko dflatego chcesz ją zabić!!- wrzasnął. - Nie, nie tylko dla tego. Po tem ty zwołałeś prasę i powiedziałeś jej prawdę o moim turnee po szkołach. Wytwórnia płytowa zerwała ze mną kontrakt, zabrał mi dom. Fanki się ode mnie odwróciły, straciłem wszystko...- głos mu się lekko załamał, ale szybko to zakrył.- Wtedy zaplanowałem zemste. Tylko potrzebny był mi ktoś z waszego środowiska. Przypadkowo natchnąłem sie na Donnę, która była tak o ciebie zazdrosna, że aż chciała się zemścić. Ale  może to już ona o tym opowie- zaśmiał się i wypchnął Donnę ma pierwszy plan. Dziewczyna niepewnie wyszła, odwróciła głowę do tyłu, a potem spojrzała na mnie, lecz szybko przeniosła wzrok gdzieś w bok. - Miałam juz dosyć być tą gorszą, zawsze drugą. Kim zawsze była tą pierwszą idealną i najlepszą we wszystki.: najlepsza cheerleaderka, najpiekniejsza dziewczyna w szkole, najbardziej popularna, przewodnicząca samorządu, główna reporterka, piątkowa uczennica, mistrzyni świata w karate i tak dalej. Miała wszystko: super ciuchy. powodzenie, urodę, mnóstwo talentów, szczęśliwą, zamożną  rodzinę, piątki w szkole, popularność no i ciebie Jack... Wszyscy od początku widzieli że macie sie ku sobie, choć wy staraliście się to ukryć. Wiedziałam że Kim jest jedyna dziewczyną, od której boisz się dostać kosza, dlatego zapłaciłam Danowi by się z tobą założył że ją poderwiesz. Potem zrobiłam wszystko, by tylko Kim dowiedziała się że cały wasz związek był oparty na kłamstwie: udawałam mdłości, aby zabrała mnie do pielęgniarkii usłyszała waszą rozmowę. Wykradłam ci telefon, tak aby mogła go znależć. Dobrze wiedziałam co robić, Kim już kiedys zrobiła identyczną akcje. Totem wysyłałam jej te wiadomości. Zgodnie z poleceniami Rickiego śledziłam was a potem wysłałam całej szkole zdjęcia. Na sam koniec zwabiłam tu Kim, ale myślałam że tylko ją lekko okaleczymy, nigdy nie chciałam jej zabić....- zaczęła szlochać, na co Ricky zerwał się z drewnianej belki. - Starczy!- krzyknął poczym wymierzył dziewczynie policzek. Zaskoczona Donna złapała sie za bolące miejsce i odsuneła. "Jest słaba"- pomyślałam. Jack słuchał tego wszystkiego z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym nagle zapytał: - A Artur?-. Drugi chłopak podniósł wzrok. -Po tym jak prawie rozwaliłem wam dojo, ojciec pwiedział że mierka się przebrała i mnie wydziedziczył- odpowiedział krótko i zwięźle, za co byłam mu odrobinę wdzięczna, bo powoli zaczynałam tracić kontakt z rzeczywistością. W końcu Riky ponownie przejął stery. -I tak oto jesteśmy tutaj- zakończył swoja relacje. - Wyjaśnijmy coś sobie- powiedział Jack.  Blondyn spojrzał na niego. - Zemścisz się, zabijesz Kim, a co stanie sie ze mną? Myślisz że nie pujde na policje i nie poiem im o wszystkim?- zapytał z ironią. Ricky uśmiechnał sie po raz kolejny. No bo boże ileż można się szczerzyć? - Nie wypuszczę cię Jack. Będzieś światkiem śmierci swojej miłości, a potem sam umrzerz w cierpieniu- powiedział i wybuchnał złowieszczym śmiechem. - Dobra Ricky, zaczynam się o ciebie martwic. Leczyłeś sie ostatnio?- zapytała Jack. Ricky tylko nacisnąl pierwszy przycisk, a ja ponownie zaczęłam wrzeszczeć, na co Jack szybko zmnienił postawę. -Dobrze, dobrze, będzie po twojemu, tylko ją zostaw. Przeciez to ja jestem bardziej winny niz ona. To może mnie zabij,a ją wypuść- zaproponował. Podniosłam głowę, niprzejmując się bólem. Miałam gdzieś że jestem wyczerpana, cała obolała i ogólnie w kiepskim stanie. Spojrzałam na Jacka i całą siłą która mi pozostała krzyknełam: - Nie! Nie Jack. Nie możesz. Nie pozwole na to.- poczym zaczełam sie podnosić. Bolało okropnie a zesztywniałe mieśnie odmawiały współpracy, lecz nie obchodziło mnie to. Myśl że mogą zabic Jacka, jedyna osobę na której tak naprawde mi zależy dodawała mi sił. Chłopak podbiegł do mnie i z powrotem umieścił mnie na ziemi, choć sie opierałam. - O cóż za rozdzierająca scena miłosna. Dwójka młodych ludzi kłóci sie które ma oddać życie za drugie. Doprawdy wzruszające- powiedział z sarkamem blondyn, a ja wiedziałam że to juz koniec.  Ricky ma pilota, wystarczy że wciśnie guzik. Jack nic nie może mu zrobić bo tylko przyśpieszy ten proces. I właśnie wtedy, na zimnej, twardej ziemi,  cała obolała, w ramionach jedynej osoby ktorą kochałam oficjalnie straciłam nadzieje. Ale los bywa nieprzewidywalny. W jedej chwily wyszczerzony Ricky trzyma pilota a w drugiej Donna mu go wyrywa i roztrzaskuje o kamienie. - Co ty robisz suko!!- wrzeszczy rozwcieczony blondas, ale dziewczyna na niego nie patrzy. Za to patrzy na mnie i mówi cicho: -Przepraszam Kim. Nie chciałam ci zrobić krzywdy- po czym wychodzi, zostawiając mnie i Całą resztę w głębokim szoku. Nagle Ricky pada na ziemie obok mnie i zanosi się histerycznym śmiechem. Zdziwiona, patrzę na niego gdy cały w histrii tarza się po nawierzchni, gdy nagle podnosi głowę a w jego oczach widzę szaleństwo. Nie spodziewanie czuje rozdzierający ból w klatce piersiowej. Przenoszę tam swoje spojrzenie i nie dowierzam. Z mojej piersi wystaje nóż, a bluzka zaczyna przybierac szkarłatny kolor. Oby dwiema dłońmi ściskam sztylet i wyciągam go, po czym przykładam dłoń do rany i podnoszę ją do oczu. Jest cała w lepkiej, ciepłej, prawie czarnej cieczy. Patrzę na twarz Jacka i dostrzegam szok i ból. Chce go pocieszyć ale nie mogę otworzyć ust. On nagle bieże mnie w ramiona i łagodnie kołysze. -Kim?- mówi nagle. Zagladam do jego oczu. -Tak?- pytam słabo, na co się uśmiecha. -Chce żebys wiedziała że byłaś i jesteś, oraz zawsze będziesz moja jedyną miłością- odpowiada. Teraz to ja się delikatnie uśmiecham.- A ty moją-odpowiadam. Widzę jeszcze łzę spadającą po jego policzku, poczym zasypiam...

No troche się rozpisałam, ale nie chciałam tego skrócić, bo nie udało by mi się uchwycić wszystkich emocji. Genaralnie rozdział mi sie nie podoba ale uważam że jest troszkę lepszy niz wczorajszy. Jutro postaram sie dodac kolejny. Dziękuje za tak miłe komentarze.

16 komentarzy:

  1. rozdział boski <3 ale mam nadzieję że nie uśmiercisz Kim ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. niech ona żyje, błagam ! super, Donna wytrącająca Ricky'emu pilot - przynajmniej ona się trochę ogarnęła :) dodaj szybko następny . i tak wgl to nie mam cie dość, jeśli wiesz o co mi chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez cb. normalnie się poryczałam! to nie zdarza mi się często!

    Błagam nie uśmiercaj Kim!!1

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne, nie mam slów po prostu. Ostatnio uraczasz mnie takimi wyciskami łez, że całą twarz mam mokrą ;)
    Cudniee!

    OdpowiedzUsuń
  5. Poryczałam się !! . Po prostu przepiękne < 33333 .
    Czeekam na następnyy : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona nie żyje ? Bo szczerze ci powiem, ze naprawdę nie mam pojęcia. Emocje rosną. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. moja kolej na ten komentarz ; dddd

    u mnie nowy... :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się takiego zakończenia :)
    Trzyma w napięciu.
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Przy okazji:
    http://kickinitmystory.blog.pl/
    zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ślicznie napisane <3
    Spiesz się z następnym , bo dłużej nie chcę czekać ! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Extra piszesz!
    Zachęcam żebyś zobaczyła mojego bloga :).
    http://kickinitopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. u mnie na blogu DWA nowe rozdział, zapraszam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy rozdział na moim blogu :).
    http://kickinitopowiadanie.blogspot.com/2012/08/rozdzia-iv-impreza.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Tadaam . Właśnie powstał pierwszy rozdział . Zapraszam :
    http://kickinit-mojahistoria.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy dodasz ten rozdział <3 <3 wiesz jakie napięcie budujesz ;d

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się z Kattie !
    Dodaj rozdział ! <3
    Czekamy :*

    OdpowiedzUsuń