piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 12

Przetańczyliśmy potem jeszcze wiele tańców. Obydwoje się nie odzywalismy, nie było takiej potrzeby, wszystko zostało miedzy nami wyjaśnione. Pod koniec balu stała się rzecz nieunikniona: ogłoszenia króla i królowej balu. Oczywiscie byłam to ja i Jack, nawet gdybysmy nie byli para i tak bysmy wygrali. Niechętnie weszliśmy na scene, aby odebrać korony cały czas szczelnie się obejmujac. Nie miałam zamiaru go puscić, nie teraz, gdy oddał mi straconą nadzieje na lepsze życie, i to on był do niej kluczem. Dyrektor chyba widział że nie mamy teraz szczególnej ochoty na wystapienia publiczne, wiec szybko i sprawnie uwinał sę z ceremonią, tak że za pieć minut ja i Jack mieliśmy juz korony na głowach, poczym zeszliśmy ze sceny. Uśmiechnełam się.
-Co cie tak bawi?- zapytał Jack.
-Kiedys marzyłam o tej koronie i tym balu. Wydawało mi sie to priorytetem. Ale teraz, po tym wszystkim co się zdzarzyło, widze ze to najmniej ważna rzecz. Ważne jest ze mam ciebie i ludzi którzy mnie kochaja i lubia- odpowiadam, gdy podchodzimy do Jerrego, Eddiego i Miltona. Usmiecham sie do nich. Koło Jerrego stoi Grace, wtulona w niego. Znam sposób w którym ona sie do niego tuli, a on ja obejmuje. Tak samo ja przytulam sie teraz z Jackiem. To miłość. Uśmiecham się szerzej.
-Jak długo wy jesteście razem?- pytam lekko.
-Prawie miesiąc- odpowiadają jednocześnie, po czym spoglądając sobie w oczy smieja sie jednocześnie. Pewnie z mojej miny, bo wieść ze są parą tak długo, kompletnie mnie zaskoczyła.
-Wiedziałeś o tym?- pytam Jacka ze swobodą. Chłopak przeczaco kręci głową.
-Byliście tak pochłonieci sobą i własnymi problemami, wcale sie nie smieję, nawiasem mówiąc i nie mam pretensji, ze nie zauważyliscie- odpowiada Milton, a ja wybucham smiechem. Prawdziwym, szczerym.
-Dziekuje Milton- mówie nagle. Rudowłosy chłopak spogląda ze zdziwieniem na mnie.
-Za to co urzadziłeś u Phila- prostuje krótko i widze jeszcze uśmiech na jego twarzy, lecz potem przychodzi Julia i obydwoje gdzieś znikają. Odwracam sie do Jacka. My też juz powinnismy sie zbierać.

                                                                             ***
Ponieważ na balu "spiknełam sie z Jackiem" (jak to okreslił Nate), Nate powiedział ze mnie nie odwiezie. I dobrze, bez łaski, nawet na to nie liczyłam. Oczywiscie Jack zaoferował sie że odwiezie mnie swoim czarnym porsche, ale ja wolałam sie przejść. Chłopak oczywiscie mi towarzyszył. Noc była chłodna i rzeska, co było dziwne, ale wkońcy było po pierwszej w nocy.
Lekko drżałam w mojej cienkiej sukience.
-Zimno ci?- zapytał Jack, poczym nie czekając na odpowiedź zdjął marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona. Uśmiechnełam się z wdzięcznością, a on tylko mnie objał. I tak szlismy wtuleni, aż dotarlismy do mojej ulicy. Już na niej cos mnie zaniepokoiło. W moim domu  paliły sie wszystkie światła, co jest dosć niespotykane. Ruciłam wystraszone spojrzenie Jackowi i razem weszlismy do środka. Scena którą ujrzałam napełniła mnie niedowierzeniem. Oto zapłakana matka stała w drzwiach kuchni i wywrzaskiwała dosć niecenzuralne słowa na ojca, który pośpiesznie się pakował. Obydwoje odwrócili głowy, gdy tylko spostrzegli że weszłam.
-Mamo co sie dzieje- zapytałam powoli i ostroznie. Matka tylko wybuchła większym płaczem. Skierowałam sie w strone ojca. Nie od razu mi odpowiedział.
-Odchodzę. Poznałem kogoś, zakochałem się. Nie martw sie słońce, nie zapomne o tobie. Bęziemy sie widywać- powiedział spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem, potem wstał z ziemi i podszedł do mnie. Najwyraźniej chciał mnie objać, ale ja odskoczyłam jak oparzona od niego i jego dotyku. Nie chciałam go dotknać. Zdrajca- podpowiadał mi wewnętrzny głos. Nagle poczułam na sobie dłoń Jacka. Przeniosłam swój wzrok na niego i uśmiechnełam sie słabo.
-Przepraszam Jack, ale nie chce bys oglądał moją rodzinę w takim stanie... Chyba powinieneś juz iść-powiedziałam cicho, ale on tylko stał i mnie obejmował.
-Nigdzie bez ciebie nie idę- odpowiedział.
-Jack...proszę- błagałam.
-Nie Kim. Juz raz cie zostawiłem. Nie zrobie tego ponownie. Spójrz prawdzie w oczy- nic tu nie zdziałasz, nie pomorzesz, nie wskurasz. Chodź, dzisz śpisz u mnie, musisz to sobie wszystko pewnie przemysleć- odpowiedział i zanim zdążyłam cokolwiek powiedziec, wział mnie na ręce i wyniósł z domu...

Jeszcze nie podjełam decyzji co zrobie z blogiem. Jak to zrobie to napewno was zawiadomie. Tak jak mówiłam krótki a miał byc jeszcze krótszy, bo miałam zacząć od powrotu do domu, ale troszke przedłuzyłam. Dzieki za miłe komentarze. 

12 komentarzy:

  1. Masz talent i to wielki ! ; **
    Rozdział - krótki ale i tak super ; >
    czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski rozdział <3
    Jakie to słodkie znów sią razem :3 jak ten jej ojciec się pakował i mówił że się zakochał i odchodzi :'(
    czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne :)
    Szkoda że taki krótki i czekam na next :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu się powyłam < 3
    Cudowny rozdział < 3
    czekam na kolejny .

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy rozdział :
    http://kickinit-mojahistoria.blogspot.com/
    zapraszam < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski ! Najlepszy ! <3
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny! Super! Najlepszy! PLOSE... nie zawieszaj bloga bo nie wytrzymię bez twoich pomysłów :) czekam na następny rozdział <3 pzdr. Nat&Ew

    OdpowiedzUsuń
  8. super, jak zawsze :) DODAWAJ NASTĘPNY SZYBKO !

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystko, aż oczy mnie bolą! Ale tak się wciągnęłam... masz super bloga i genialne pomysły!

    I ja również proszę, żebyś nie zawieszała bloga, bo jest extra ;))

    OdpowiedzUsuń