czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 3

Weekend minął zaskakujaco szybko i bezboleśnie. Może dlatego że jako środek anty-bólowy zastosowałam jak najwięcej randek z Natem? Wieść o rozstaniu moim i Jacka rozniosła się z prędkością światła, jeszcze tego samego wieczoru w piątek dostałam chyba z 1000 wiadomości. Większość było zaproszeniami na randki, inne pytaniami czy to prawda, jeszcze inne pocieszeniami. Oczywiście nikt  nie wiedział co doprowadziło do naszego rozstania. Jedynymi świadomymi byli:  ja, Jack, Milton, Jerry, Eddi i Rudy a i jeszcze ten debil Dan, ale on nie chodził do naszej szkoły. Jasne jest że rzaden z chłopaków nie puści pary, za bardzo sie boją mojej zemsty, bo jestem bardzo mściwą osobą, a moje zemsty i intrygi przeszły do historii tej szkoły. Choć sama przed sobą nie chce tego przyznać, to prawda o Jacku zabolała. I to bardzo. Ale nigdy się do tego nie przyznam. Nie okażę słabości. Nie pokażę jak bardzo mnie zranił. A Nate mi w tym pomoże... Kurde, czy ten budzik sie wreszcie zamknie? Przecież nie śpię. Nie spałam wogule od dwóch dni. Nie mogłam. Dobra, dobra już wstaję... Ach, kolejny piękny dzień. Szybko zjadłam swoje musli, wziełam prysznic, umyłam zęby, pomalowałam rzęsy tuszem a usta balsamem i założyłam swój zwyczajny strój: czarną spódniczke mini, pastelowo- miętowo zieloną bluzkę z żabotem na ramiączka,  a na to zarzuciłam czarny żakiet z podwiniętymi rękawami 3/4. Do tego czarne pantofle na 10-centymetrowych obsasach, małe złote kolczyki z zielonym oczkiem i drobna pozłacana branzoletka. Włosy puściłam luźno, w miękko spadające fale, pozostałość po nocnym warkoczu. Byłam gotowa na przedstawienie. Złapałam swoją torbę z książkami i weszłam do garażu. Odpaliłam samochud, moje kochane bmw m3 z rozsuwanym dachem i wyjechałam. W szkole byłam na 2 minuty przed dzwonkiem i oczywiście gdy tylko podjechałam rozpętało się piekło. Pierwsza doskoczyła do mnie Donna, jak zwykle czekając na mnie z moim ulubionym latte w ręku. Odebrałam go od niej i podziękowałam usmiechem, a ta zaczeła trajkotać jak to się dowiedziała że zerwaliśmy, jak odrazu do mnie zadzwoniła ale miałam wyłączony telefon, jak sie o mnie martwiła, że Jack to dupek i nie był mnie wart i tak dalej. Gadała tak  cała drogę przez dziedziniec szkolny, a ja w samotności musiałam dzielnie znosić spojrzenia wszystkich mijanych ludzi. Bo wiecie dla nich sensacją jest jeśli najpopularniejsza para w szkole zerwie z niewyjaśnionych przyczyn. Ludzie wtedy zaczynają puszczać plotki, zgadywać i obgadywać. Ja naprzykład juz przed obiadem dowiedziałam sie z 5 różnych wersji naszego rozstania. Jedna mówiła że ponoć Jack zdradził mnie z nieznająmoą którą poznał w klubie, inna że to ja się puściłam z Natem, i dlatego już sie soptykamy, jeszcze inna że mój ojciec zakazał mi spotykać się z Jackiem. Niektóre były tak absurdalne że aż się tarzałam po podłodze ze śmiechu. Na przykład ktoś wymyślił że Jack dostał stypendium w Japoni w szkole karate, a ja byłam tak zazdrosna że  zadzwoniłam tam z pretensjami, przez co Jack mnie rzucił. Przez cały dzień był przy mnie Nate, i był chyba jedyna prawdziwą podporą. Ale co mi on da skoro jest tylko pocieszeniem, kimś w rodzaju zapominacza? Po obiedzie miałam historię. Powlokłam się na mnią, ale najchętniej poszłabym na wagary.Nie chodziło mi wcale o te plotki, przeciez one i tak nic nie zmnieną w mojej pozycji społecznej. Chodziło raczej o Jacka, który wciąż się na mnie gapił. A ja miałam tak wielką ochotę o tym wszystkim zapomnieć, podejść do niego i znów poczuć jego wargi na moich. Bałam sie że stracę nad sobą kontrolę. Ale przeciez Jack ma teraz francuski, dlatego weszłam do sali i zajełam swoje zwyczajowe miejsce w tylnej ławce. Lekcja była nudna, wynalazki 19-stego wieku, dlatego tylko bezsensu gapiłam sie w okno. Nagle ciszę lekcyjna przerwał dzwonek esemesa. Telefon dzwonił "Here I Am" Kelly Clarkson. Zaraz, przecież to mój telefon! Ale byłam pewna że jest wyciszony! Pewnie Donna znów sie nim bawiła. Szybko wyjełam go z torby i przeprosiłam nauczyciela, poczym dyskretnie przeczytałam wiadomość. Uśmiech wyparował z mojej twarzy. Zerwałam sięz krzesła, zabrałam swoje rzeczy i bez pytania wybiegłam z klasy. Jak on mógł? Zabiję go. Jak błyskawica wpadłam do sali językowej i ignorując zaskoczonego nauczyciela wskazałam na Jacka, który spojrzał na mnie dziwnie.- Mogę na chwilę zabrać Jacka?- zapytałam nauczyciela, a ten tylko pokręcił głową w geście potwierdzenia. Pewnie chciał mnieć poprostu spokuj. Zaskoczony chłopak wyszedł za mną z klasy, a gdy tylko drzwi sie za nami zamknęłym naskoczyłam na niego. - Co ty sobie wyobrażasz?- zapytałam, ledwo sie chamując. Spojrzał na mnie, najwyrażniej nie wiedząc o co mi chodzi. Zniecierpliwiona wyjełam telefon i pokazałam mu tekst wiadomości:" Jutro każdy sie dowie o przyczynie zerwania", wysłaną z zastrzeżonego numeru. Jack przeczytał ją, potem spojrzał na mnie i znów w wyświetlacz.- To nie ja ją wysłałem- powiedział w końcu.- Jak nie ty to kto?- odpowiedziałam. Wiedziałam że to nie rzaden z chłopaków, oni nie mieli motywu. - Nie wiem. Ale to napewno nie ja.- westchnełam. Ta cała sytuacja była ponad moje siły. Ale nie wiedzieć czemu wiedziałam że to nie Jack. Wierzyłam mu, wiedziałam że on taki nie jest. Chyba muszę sie leczyć psychicznie. Jack najwyraźniej nie dostrzegł że powoli się załamuje, bo jeszcze dowalił -A tak swoją droga to wiem że ten cały Nate jest tylko po to żeby mi dowalić. Niezły ruch-. O nie. Nie dam mu tej satysfakcji. - Nie Jack, on nie jest przykrywką. To tylko twoje przerośnięte ego ci to podpowiada. Nate jest naprawdę wspaniałym facetem. W odróżnieniu od niektórych-  wycedziłam. Miałam już dość tej rozmowy, więc odwróciłam sie i wyszłam ze szkoły, poczym pojechałam na plażę. Miałam tam swoja kryjówkę, odkryłam ją gdy jeszcze byłam mała. Mieściła się pod latarnią morską. Prowadziło tam tajne wejście, ukryte w krzakach. W mgnieniu oka przedostałam sie tam i usiadłam na starej kanapie. Kto jeszcze mógł wiedzieć o prawdziwych powodach naszego zerwania? Myślałam tak długo że w końcu usnełam. Spałam długo, chyba z 6 godzin, ale nic dziwnego, nie zmróżyłam oka od dwóch dni. Ze snu wybudził mnie dzwonek telefonu. Po tym co dzis przeszłam spodziewałam sie najgorszego. Z bijącym sercem otworzyłam wiadomość. Nie pomyliłam się, ten sam zastrzeżony numer. Wiadomość mówiła:" Nadal tu jestem suko. I znam wszystkie twoje sekrety". Wzdrygnełam się. Nagle zrobiło mi się zimno, i brakowało powietrza. Przełknęłam ślinę i pospiesznie wyszłam z kryjówki. Na dworze było już ciemno. Na plaży nie było nikogo. Zimne fale obijały sie o moje bose stopy, gdy biegłam jak opętana do samochodu. Tam czekały buty , które szybko założyłam i  wycofałam samochodem. Skierowałam się prosto do domu, ale wiedziałam że tam nie poczuję się bezpieczniej. Nikogo przecież w nim nie ma, obydwoje rodzice w delegacji. Zaparkowałam przed budynkiem i zdziwiłam sie że w salonie pali sie światło. Czyżby mama wcześniej wróciła? Zdziwiona otworzyłam drzwi kluczem i wpadłam do salonu. Ale nie zobaczyłam w nim mamy. Na kanapie siedział Jack...


I jest. Wiem że trochę chaotyczny, i jeszcze ten wątek ściągnięty trochę z Pretty Little Lairs, za co przepraszam, ale musiałam jakoś pociągnąć akcje, tak aby dotrzeć do momentu kluczowego. Jeszcze będzie jeden rozdział podobny do tego, a potem rozwiązanie bieżących problemów. Nic więcej nie zdradze, ale spokojnie- po rozwiązaniu jednych problemów pojawią się inne. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim którzy komentowali moje dotychczasowe wpisy, te komentarze naprawdę dodały mi skrzydeł. Mam nadzieję że ten rozdział was nie zniechęci do dalszego czytania.



4 komentarze:

  1. info o twoich rozdziałach wcale nie wychodzi mi bokiem, przeciwnie! Kocham twoje opowiadania! Dodasz następny jutro? Albo może jeszcze dzisiaj... pliss.. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje opowiadanie i mówię serio.... strasznie mnie wciągnęło!!! Mam nadzieje że Kick się pogodzą :pp
    Jedyne co mnie razie to te błędy, wiem, że sama nie jestem doskonała pod tym względem, ale pracuję nad tym i ty też powinnaś :)
    Mam nadzieję, że moja uwaga w żaden sposób cie nie zrazi i nie przestaniesz pisać, bo jeśli tak to chyba... kopnę cie w tyłek! Czekam na nowy:) a i u mnie jest już rozdział XVI :)
    Pzdr!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi także się bardzo podoba. Uwielbiam je !

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra ! Nigdy nie przestanę czytać , choć dopiero odkryłam Twojego bloga ;D

    OdpowiedzUsuń