niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 7

Ocknęłam się...nawet nie wiem kiedy. Leżałam na łóżku szpitalnym, podłączona do miliona rurek, strzykawek i jakiś respiratorów. Na oddziale panowały egipskie ciemności, lecz moje oczy szybko sie do nich przyzwyczaiły. Obok mojego łóżka siedział Jack, patrząc na mnie zbolałym wzrokiem.
-Kim, musimy porozmawiać- powiedział, gdy tylko spostrzegł, że się ocknęłam.
-O czym?- Zapytałam lekko zachrypniętym głosem. Chłopak spuścił wzrok i poprawił sie na krześle.
-O nas- padła odpowiedź. Wiedziałam, że prędzej czy później dojdzie do tej rozmowy, więc dlaczego wstrzymałam z napięcia oddech? Może, dlatego że bolało mnie całe ciało? Chyba nie. I tak oto właśnie cisza sie przedłużała, gdy w końcu Jack nie wytrzymał.
-Powiedz coś!- Zażądał. Zacisnęłam wargi.
-Ale co?- Zapytałam cicho.
-Prawdę- odpowiedział, znów wlepiając we mnie wzrok. Poczułam złość, bezradność i coś jeszcze...Coś, czego nie umiałam opisać.
-Prawdy? Chcesz prawdy? Dobrze...Prawda jest taka, że prawie załamałam się, gdy odkryłam, że twoja miłość do mnie była udawana! Prawda jest tak, że kocham cie i potrzebuje bardziej niż przyznałabym to nawet przed sobą! Prawda jest taka, że tylko przy tobie czuje się bezpiecznie. Czuję, że potrzebuje cię każda komórka mojego ciała! Ale prawda jest też taka, że nienawidzę siebie za to ze to czuje. Prawdą jest, że nadal nie potrafię ci zaufać...Nie po tym wszystkim- wszystko to wykrzyczałam, tylko przy ostatnim zdaniu głos mi się złamał. Chłopak spojrzał na mnie z bólem w oczach, poczym wstał i zaczął sie kierować ku drzwiom. Chciałam krzyczeć, zatrzymać go jakoś, lecz z mych ust nie wydobył się żaden dźwięk. Nagle przy drzwiach Jack sie odwrócił.
-Ja też cię kocham Kim- powiedział i wyszedł, zostawiając mnie samą. Nawet nie wiem, kiedy popłynęła pierwsza łza, ale nagle zdałam sobie sprawę, że płaczę. Po kilku minutach zaczęły mną rzucać spazmy, a kiedy przekraczałam próg histerii, weszła pielęgniarka i wstrzyknęła mi środek uspokajający, po którym od razu zapadłam w ciemność...

                                                      ***
-Panno Crawford, zadałem pytanie- z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela. Spojrzałam na niego.
-Odpowiedź to: wybuchnie. Podrzany dwutlenek węgla, np. w napoju gazowanym poprostu eksploduje na skutek zbyt szybkiego drgania cząsteczek- powiedziałam. Dzeki Bogu za tę podzielną uwagę. Nauczyciel dziwnie na mnie spojrzał, pewnie był przekonany że nie usłyszałam nawet pytania. I tu sie chłopina pomylił. Grace moja druga, a raczej teraz juz pierwsza, najlepsza przyjaciółka spojrzała na mnie ciekawie. Pewnie chciała wiedziać o czym tak myślę. Nikomu nie powiedziałam całej prawdy o moim porwaniu, ani o rozmowie mojej i Jacka w szpitalu. Wszyscy wiedzieli tylko oficjalna wersję: porwano mnie dla zemsty, Jack mnie uratował, a potem przez ponad dwa tygodnie dochodziłam do siebie w szpitalu. Donnę zawieszono i skazano na areszt domowy. Rick'ego, za porwanie, znęcanie sie na de mną i nieudolne spowodowanie zabójstwa skazano na 25 lat za kratkami. Artura na 5 lat, za pomoc. Tamtego wieczoru w kopalni straciłam bardzo dużo krwi,  na szczęście Donna nie odeszła daleko i słyszała co się wydażyło po czym szybko zawiadomiła pogotowie i policję. Zdążyli dosłownie w ostatnim momencie. Od tamtego czasu staram sie żyć jak dawniej, powrócić do normalności. Po mału, ale udaje mi się. Na szczęście nadal jestem najpopularniejszą dziewczyną w mnieście. To smutne, ale do szpitala tylko raz przyjechała mama, ojciec nie odwiedził mnie ani razu, a wszyscy odwiedzający to tabuny koleżanek, kolegów, zajomych, chłopaków. Czułam sie troche dziwnie, leżąc tam w samej piżamie, cała w siniakach i strupach ale najwyraźniej nie robiło to na nich wrażenia. Będą mnieli o czym plotkować potem. Jack nie przyszedłani razu od naszej ostatniej rozmowy. Wogule sie unikamy. Do dojo narazie nie chodze, lekarz mi zabronił zbyt dużego wysiłku musze poczekać jeszcze przynajmniej tydzień, najlepiej dwa. W szkole sie nie wydujemy. Nie mam pojęcia co mu powiedzieć:" słuchaj Jack, naprawdę cię kocham, ale na razie nie możemy być razem, bo nie potrafię ci zaufać?". Nie sądze by to zbyt dobrze brzmiało. I tak pogrążona w myśleniu, usłyszałam dzwonek. Wstałam i szybko zebrałam swoje rzeczy. Grece czekała na mnie  koło drzwi. Wtedy ich zobaczyłam. Jacka całującego się z jakąś nieznaną dla mnie dziewczyną. Automatycznie przystanełam, zbyt zszokowana by cokolwiek zrobić. Grece spojrzała na mnie, a potem podążyła wzrokiem za moim spojrzeniem, po czym znów na mnie. N a sam koniec  podniosła rękę, by położyć mi ją na ramieniu w geście pocieszenia lecz ja ja już się odwróciłam i szybkim krokiem zmierzałam w kierunku wyjścia.
-Kim!...Kim!- wołała za mną przyjaciółka, ale sie nie odwróciłam. W końcu koleżanka dogoniła mnie i złapała za ramiona.
-Kim, wszystko ok?- zapytała głupio. Bo czy wszystko było ok? Przecież jasne że nie! Nękano mnie, potem przetrzymywano, głodzono, bito i rażono prądem. W finale mało nie umarłam! Ale wszystko to było mniej bolesne niz ten widok. Widok osoby którą kocham z inną. Nie, nie chciało mi się płakać. Jeśli mam być szczera, wiadomość że Jack ma kogoś, i to nie jestem ja, jeszcze do mnie nie doszła. To jak w tedy gdy człowiek dowiaduje się o śmierci ukochanej osoby. Nie wierzy się w tedy, nie czuje żalu, czyrozpaczy. Człowiek czuje się pusty. Nie płacze, nie rzuca się w spazmach, po prostu... Czuje się ogłupiały. Spowolniony- nie to nie odpowiednie określenia. Czuje się jakby wyrwało się mu duszę. I tak tez się czułam. Pusta- jakbym była lalką. Jakby to wszystko było tylko snem. Ale wiedziałam że to rzeczywistość. Grace wciąż na mnie patrzyłs, trzymając mnie za ramiona, a ja stanełam jak słup soli. W końcu przyjaciółka objeła mnie.
-Chodź Kim potrzebujesz kofeiny- powiedziała prowadząc mnie do wyjścia. Zerknełam przez ramię. Jack patrzył na mnie tajemniczym wzrokiem, a jego twarz zastygła była w grymasie zamyślenia, połączonego z zaniepokojeniem. Nasze spojrzenia sie spotkały, na co szybko odwróciłam wzrok i dałam się zaprowadzić przyjaciółce do auta. Wiedziałam że na moją zemstę i rozmowę z Jackiem nie przyjdzie mi długo czekać, ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Dlaczego to ja mam cierpieć?...

I jest. Przepraszam że tak długo czekaliście, ale miałam zwariowany tydzień. Mam nadzieję że rozdział się spodoba- wiem, nudny, co prawda mam juz kilka pomysłów na akcje, ale aby dojść do niej muszę jeszcze proche ponudzić, wiec następne rozdziały będą takie trochę nudnawe, przynajmiej z mojego punktu widzenia. Mam nadzieję że nie zniechącą was one i nie przestaniecie czytać, bo naprawdę niezwykle mi miło za wasze pochlebne komemtarze. 



8 komentarzy:

  1. Zajebisty < 3
    Czekam na nastepny

    Nowy rozdział :)
    http://kickinit-mojahistoria.blogspot.com/
    Zapraszam < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny!!!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super ;) dodasz jeszcze dzisiaj ? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra :*
    Mój blog :
    http://kickinit-kimjack-mojawersja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. I i II rozdział już gotowy :D
    Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  6. III gotowy . Zapraszam < 3
    http://kickinit-mojahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdział, a ta scene w szpitalu, cudo! Uwielbiam twój blog, masz taki lekki styl pisania, czlowiek w ogóle nie męczy się jak czyta rozdział i wcale nie jest nudny ;)

    Też masz takie wrażenie, że teraz rozmnożyło się tych blogów i nikt już tak naprawde nie piszę swojej opinii, o którą my, autorzy tak prosimy i czekamy z niecierpliwością. Obecnie wygląda to tak: Świetnie, czekam na next. u mnie nowy.... Powiem szczerze, przykro mi się czyta takie coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. O tym samym pomyślałam. Teraz nic nie jest tak serio szczere, wszyscy piszą że super, tylko po to aby w zamian chwalić jego blog. Sorki jeśli kogoś to zabolało, ale tak właśnie czuje.

      Usuń