-Jack, co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona. Chłopak podniósł wzrok znad mojego rodzinnego albumu, i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam ulgę. -Kim, gdzieś ty była?- odpowiedział z wyrzutem. Spojrzałam na niego zszokowana. Czy on wogule zdawał sobie sprawę że jest po 22, a on włamał sie do mojego mieszkania? -Najpierw odpowiedz na moje pytanie: co ty tu robisz?- powtórzyłam. -Martwiłem sie o ciebie, tak nagle wybiegłaś ze szkoły, potem nikt cie nie widział, nie odbierałaś telefonów...- odpowiedział. Widzać było że jest lekko zmieszany. Za to we mnie aż zawrzało. - Martwiłeś sie o mnie?- zapytałam z niedowierzeniem. Chłopak tylko pokręcił głową. Zśmiałam sie szyderczo. - A powiedz mi może dlaczego tak się martwiłeś? Znów założyłeś się z jakimś kolegą?- wycedziłam. Wiedziałam że to cios poniżej pasa, ale nie mogłam sie powstrzymać. W końcu to przez niego są wszystkie moje dotychczasowe problemy. Jack spojrzał na mnie, widać było że jest lekko zraniony.- Kim, proszę...- nie dokończył, ale ja juz miałam dość. - O co mnie dokładnie prosisz?- zadałam pytanie. - Przestań zachowywać się jakbym był całym złem tego świata!- wykrzyknął, ale nie przestraszył mnie tym wybuchem. Sama byłam zbyt zdenerwowana. - Ale ty jesteś całym złem mojego świata- odpowiedziałam. -Nienawidzę cię- odpowiedział niespodziewanie. Zdziwiłam się. - To ty mnie nienawidzisz? A co ja ci takiego zrobiłam? To ja cie nienawidzę!- krzyknełam tracąc kontrole. -Nienawidze cię bardziej- odpowiedział. Znów sie zaśmiałam.- I tu sie mylisz kochanie. Nienawidzę cię najbardziej na świecie, tak bardzo że nawet...- nie skończyłam bo Jack nagle odwrócił się i mnie pocałował. Nie był to normalny pocałunek. Ten prawie miarzdżył mi usta, ale mimo to otworzyłam je szerzej, oddając go najmocniej jak umiałam. To było coś o czym marzyłam od kilku dni, i nie zanierzałam sobie tego rzałować. Gdy wkońcu oderwaliśmy się od siebie, obydwoje ciężko dysząc, Jack zapytał jeszcze raz. - Kim, co się dzieje?- Westchnełam ciężko, czując że się załamuje pod wpływem jego spojrzenia. Nagle, zupeł nie spodziewanie, rozpłakałam się. Tak poprostu, z bezsilności. Jack wziął mnie w ramiona i poprowadził do mojej sypialni, gdzie opadłam na łóżko, a on tylko siedział obok mnie i głaskał mnie po włosach, dopóki nie uspokoiłam sie na tyle aby mu odpowiedzieć. -Ja już sobie nie daję rady. To wszystko, telewizja, samorząd, egzaminy, bal, cheerleading, dojo, i jeszcze ty z tym kłamstwem, te esemesy... Ja juz nie mogę- Łkałam. -Poczekaj, te esemesy? Czyli dostałaś jeszcze jakieś?- zapytał. Pokiwałam głową, a on wziął ode mnie telefon i przeczytał wiadomość, poczym przytulił mnie mocniej do siebie. -Jack?- zapytałam głosem zachrypłym od płaczu. -Tak?- zapytał łagodnie. -Zostaniesz ze mną?- padło pytanie, nad którym nie potrafiłam zapanować. Chłopak uśmiechnął się lekko. -Zawsze- odpowiedział i położył sie koło mnie, a ja poprostu się w niego wtuliłam i poraz pierwszy od prawie roku spałam naprawdę spokojnie.
Następnego dnia.
Obudziłam się nadal wtulona w Jacka. Spojrzałam na zegarek. Była 5.23. O Boże, przecież dziś wtorek, trzeba iść do szkoły!! I tak juz sobie narobiłam kłopotów, nie mogę wagarować! - Jack! Jack!!- obudziłam chłopaka, który spojrzał na mnie nieprzytomnie- Jack, musimy iść do szkoły- powiedziałam, a on od razu oprzytomniał. -Muszę się dostać do domu- powiedział. -Spoko, zawiozę cię- odparłam i po dwóch minutach byliśmy w samochodzie. Jack mieszkał na drugiej stronie miasta. Właśnie... -Jack, jak ty się wogule dostałeś do mojego domu? Przeciez nie przyjechałeś autem- zapytałam. -Na desce- odpowiedział. No tak, zapomniałam. Stanełam na czerwonym świetle i westchnełam. Musieliśmy porozmawiać, więc równie dobrze mogliśmy to zrobić teraz. -Słuchaj Jack- zaczełam a on spojrzał na mnie- Ten pocałunek wczoraj... on nic nie znaczył, ok? Nikt nie może sie o nim dowiedzieć,ani o tej nocy. Dobra?- poprosiłam. Chłopak przeniósł wzrok na drogę, gdzie zapaliło sie już zielone. -Wszystko jedno- odpowiedział. Poczułam żal, ale o co? Przecież sama prosiłam. Szybko odstawiłam Jacka i pojechałam z powrotem do domu żeby się troche przygotować. Tak więc już o 7.30 byłam w szkole, idealnie na pierwszą lekcje. Właśnie miałam wejść do sali gdy dostałam esemesa. Wiadomość mówiła:" Upojna noc z byłym? Jeszcze dziś wszyscy będa wiedzieć" a pod nią zamieszczone zdjęcie Jacka i moje z wczorajszego pocałunku. Zrobiło mi się gorąco. Nie to jakiś koszmar, ja jeszcze śpię. Ale rzeczywistość przemówiła sama za siebie, bo nagle cała szkoła rozbrzmiała sygnałem przychodzących wiadomości. Każdy kto miał w tej szkole telefon dostał tę wiadomość. Ludzie zaczeli sie na mnie gapić, lecz ja szukałam kogoś w tłumie. W końcu dostrzegłam znajomą burzę brązowych włosów. Jack tagże spojrzał na mnie i wzrokiem wskazał górę. Załapałam, chodziło o dach. Zaczełam sie przebijać przez tłum gapiących sie na mnie ludzi aż nareszcie dotarłam do schodów prowaqdzących na dach. Zaczełam sie na nie wspinać, naszczęście miałam dobrze wyrobianą formę. Po kilku minutach byłam u celu. Jack juz tam na mnie czekał. pewnie wjechał windą. Gdy tylko usłyszał że wchodzę odwrócił sie do mnie. -Jak to sie stało?- zapytał. Wzruszyłam ramionami i w milczeniu podałam mu telefon. Chłopak uważnie przestudiowałtreść wiadomości, poczym oddał mi odbiornik. -Co my teraz zrobimy? Przecież za chwilę rozpięta sie tam piekło, o ile juz sie nie rozpętało- powiedziałam. Jack wzruszył ramionami i odpowiedział: - Chyba naj rozsądniej będzie odpuscić sobie lekcje-. Niechętnie przyznałam mu rację, poczym wyszliśmy wspólnie na parking szkolny i każde odjechało w swoją stronę. Ja pojechałam do domu i zwinieta w kłebek na kanapie w salonie leżałam gapiąc się bezsensownie w okno, aż zrobiło sie z nim ciemno. Około 20.30 dostałam esemaesa. Niechętnie podniosłam zesztywniałe ciało i odczytałam wiadomość. Jak zwykle, ten sam zastrzeżony numer. "Jeśli niechcesz ujawnienia reszty sekretów przyjedź za pół godziny do swojej kryjówki pod latarnią. Nie mów nikomu gdzie idzesz, bo inaczej prawda o twojej siostrze ujrzy światło dzienne"- przeczytałam. Poczułam że zaschło mi w ustach, więc w mgnieniu oka napiłam się, załozyłam buty i skierowałam samochud na plażę. Po piętnast minutach jazdy już tam byłam. Szybko wyszłam z samochodu. Dojście do latarni po ciemku zajeło mi około trzynastu minut. Więc byłom o czasie. Niespostrzeżenie przemknełam się do środka, gdzie panował jeszcze większy mrok. Nagle ktoś zapalił światło, a ja zmróżyłam oczy. Gdy mój wzrok wkońcu przyzwyczaił sie do jasności zauważyłam Donnę stojącą około pięciu metrów odemnie. -Donna, co tu sie dzieje? Czy to jakis kiepski żart?- zapytałam lekko chaotycznie, mało rozumiejac. Przyjaciółka tylko się uśmiechneła. Nagle poczułam sie nieswojo. -Donna, powiedz mi coś- zarządałam. -Cała ty. Nawet w sytuacji zagrożenia życi rozkazujesz- powiedziała. Zdziwiłam się. -Jakiej sytuacji zagrożenia... O czym ty mi mówisz?- zapytałam nadal nic nie rozumiejąc. - Oczym wy mówicie- poprawił mnie ktoś za mną. Znałam ten głos. Należał on do...Rick'ego Weavera. O co tu chodzi? -Ricki, co ty tu robisz? Czego wy chcecie?-. Chłopak zaśmiał się. -Zemsty Kim, zemsty...- odpowiedział. Nadal nic nie rozumiałam. -Zemsty? Na mnie?- . -Nie całkiem, ale też. Głównie chodzi o Jacka... Chociaz nie, po równo na tobie i Jacku- wyjaśnił, a ja powoli zaczęłam kojarzyć fakty. -Zdajecie sobie sprawe że wasz plan jest do kitu? Jest was tylko dwoje na wicemistrzynie świata w karate. Nie pokonacie mnie- odpowiedziałam niechętnie. Przegrałam tytuł mistrza świata z Jackiem. Ale co ja poradze? Życie. Donna zaśmiała się. -I tu sie mylisz-. Po tych słowach poczułam że coś twardego uderza w moją głowę, a mnie pochłoneła ciemność...
Jest już dziś!! Mam nadzieję że się wam spodoba. Następny dodam najszybciej w poniedziałek. Przepraszam za błędy, ale jestem dysortografem, i pracuje nad tym, ale i tak mam wielkie trudności. A i dziękuje za tak pozytywne komentarze...One naprawdę pomagają pisać.
wOw boski rozdział <3 <3 czekasm z zapartym tchem na kolejne ;****** ALe akcja ;d
OdpowiedzUsuńFajny ! czekam na następne!
OdpowiedzUsuńSwietny. ! <3
OdpowiedzUsuńsuper ! masz talent, nie spodziewałam się tego :)
OdpowiedzUsuńWow Donna i Ricky, nie spodziewałam się! Co za zwrot akcji, świetnie! Czekam na nowy:)
OdpowiedzUsuńMój adres e-mail to mikitalka@onet.eu :DDD
super <333 kurczę.. jak mogłaś przerwać?! ;D taka akcja.. a Jack wrr -.- jak on mógł się wgl założyć o coś takiego ? xdd ale ok.. ta Donna O.o i Ricki xd.. spoko.. :D czekam na następny!!! <333 dodaj szybciej :D
OdpowiedzUsuńPięknee <3 <3 <3 Love you
OdpowiedzUsuńNowy blog, nowe opowiadanie:) Zapraszam http://kickinit-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńale będziesz kontynuować tamten , no wiesz ten pierwszy ;) ? <3 <3
UsuńU mnie też jest nowy. ; )
OdpowiedzUsuńextra !
OdpowiedzUsuńjak na razie najlepszy !
nie mówię , że inne gorsze, ale super !
czytam dalej :d