Podczas trwania, jak to ujeła Grace: "dnia opoczynku", wszystko było ze mną wporządku. Zachowywałam się normalnie, jakbym miała to wszystko gdzieś. Grace na pewno się nabrała, wszyscy się na to nabieraja. Od zawsze. Powinnam zostac aktorką. Dopiero po przyjeździe do domu ogarneła mnie wściekłość. Już nawet nie smutek, żal czy rozpacz. Te uczucia towarzyszyły mi gdy Jack chciał oddać za mnie życie. Ogarneła mnie poprostu furia. I nie miałam zamiaru tak łatwo się poddać. Nie po tym wszystkim co przeszłam. Może na serio Jack już się we mnie odkochał, ale to nie znaczy że ma się od razu całować z jakąś laską na moich oczach! Całą noc nie spałam, tylko doprawiałm szczegóły zemsty. Następnego ranka wstałam rześka i wypoczeta, jakbym dopiero przespała 12 godzin. Nieśpiesznie zjadłam śniadanie, wziełam prysznic, umyłam zęby, pomalowała rzęsy tuszem, rozczesałam włosy, prysłam sie perfumami. Założyłam swoje zwyczajowe ubranie: białą sukienkę na ramiączka, z fioletowymi zdobieniami koło dekoltu, do tego zamszowe, granatowe sandały, złożone z pasków, na grubym, 8-śmio cemtymetrowym obcasie, małe srebrne kolczyki z kryształowym oczkiem, mały srebrny pierścionek z motywem kwiatów i kilka branzoletek w odcieniach róż- fiolet- granat. Było dziś gorąco, więc włosy związałam na czubku głowy i zaplotłam warkocz. Wychodząc, złapałam jeszcze moją torbe na książki którą spakowałam wczoraj wieczorem i zarzuciłam na nos duże, czarne okulary przeciw słoneczne. Ponownie pokropiłam sie perfumami i wyjechałam z domu. Wzoraj Grace wzieła moje auto i zostawiła mi je, dlatego dziś muszę po nią pojechać. I tak mieszka nie daleko. Przejeżdzając pomiędzy kolejnymi domami nagle zauważyłam coś niepokojącego. Zatrzymałam się. Oto przed jedym z domów stał samochód mojego ojca! Tak to napewno jego! Znam jego rejestrację na pamięć, i dodatkowo ma bardzo charakterystycznie zrobione wnetrze. Wiem dokładnie jakie, bo sama je projektowałam. Wybierałam obicie i dosłownie wszystko!! Ale co on tutaj robi? Przecież powinien być w delegacji i wrócić dopiero jutro. Coś tu jest nie tak. Z zamyslenia i szoku wyrwał mnie dzwonek komórki. Podniosłam odbiornik. Grace, no jasne, juz dawno powinnam byc u niej. Dziewczyna nie chce się spóźnić. To taki typ kujona, troche jak Milton, ale gdy temu drugiemu pokazałam jak łatwo sie bajeruje nauczycieli, którzy robią wszystko co chcesz, to ten sobie trochę odpuścił.
-Cześć Grace, juz po ciebie jade, jestem ulice dalej. Zatrzymała mnie nagła sprawa rodzinna nic powarznego naprawdę.- powiedziałam szybko, zanim zaczęła wylewac swoje pretensje.
-Napewno Kim?- zapytała z watpliwością w głosie. Westchnełam głośno.
-Grace, naprawdę. Zobaczyłam mojego eks całującego sie z inną, wielkie rzeczy. Czemu miało by mnie to jakoś obchodzić? Naprawde sie nie załamałam- odpowiedziałam i przerwałam połaczenie. Westchnełam ponownie. Gdyby to wszystko było takie łatwe jak to tam przedstawiłam. Włączyłam samochud i wrzuciłam pierwszy bieg. Może mi się tylko przywidziała z tym samochodem. Tak, na pewno. Ojciec jest na delegacji, a ktoś ma wręcz identyczny wóz. Nic w tym dziwnego. Zatrzymałam się, a Grac szybko wślizgneła sie na fotel pasarzera. Spojrzała na mnie z niepokojem, a ja sie do niej uśmiechnełam.
-Grace, naprawdę nic mi nie jest. Zrozum to w końcu, z Jackiem nic mnie już nie łączy. Nie płakałam gdy mnie bito i poniżano, nie będę płakać i teraz.- zapewniłam z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-No dobrze, skoro tak twierdzisz- powiedziała dla świętego spokoju. Westchnełam głośno i znów odpaliłam samochud. były korki więc do szkoły dotarłyśmy spóźnione o jakieś 15-ście minut. Przerażona Grace odrazu pobiegła na lekcje, a ja spokojnie podeszłam do szafki. Już miałam ją otworzyć, gdy ktoś nagle złapał mnie za ramię. Lekko przestraszona, chwyciłam oprawcę za rękę, chcąc wykonać jeden z ciosów karate, ale ten go zablokował. Tylko jedna osoba na świecie umiała to zrobić. Jack.
Rozdział miał być dłuższy, ale chciałam juz opublikować coś, a nie mam czasu na napisanie dalej. Wiem że rozdział jest strasznie nudny i nieciekawy, oraz nic się w nim nie dzieje ale ostrzegałam. Wpadłam też na kilka nowych pomysłów, więc akcja rozpocznie się już jutro, a nie za dwa rozdziały. Oczywiście, tamta też będzie, ale wprowadzę kilka nowych pomysłów, przez co nie bedzie nudno, gdy będę zmierzała do tamtej akcji. Dobra, zamotałam się. Mam nadzieję że zrozumieliście. Uwielbiam was...
ojciec Kim? zamurowało mnie ;) fajnie piszesz, a do tego bardzo dobrze czyta się kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńPopieram ! ;D
UsuńZajebisty < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny : )
Ciekawy rozdział <3 Bardzo fajnie się czyta , błędów nie wyczaiłam ;d Zawsze zatrzymujesz na tych najciekawszych momentach <3 oczywiście to jest jedna z rzeczy jakie w tb. lubię ;) a jest ich o wieleee więcej ale weź tu wymieniaj :D :D Bo czytam początek kolejnego rozdziału i z automatu moje ciśnienie rośnie :D kocham twój blog <3
OdpowiedzUsuń